Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#37503

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu nieoczekiwanie zaszłam w ciążę.
Miałam wtedy 17 lat. Mój partner, starszy ode mnie, bardzo się ucieszył z tej wiadomości, natomiast ja trochę się przeraziłam.
Wiadomo.
Panikowałam jak to teraz będzie, co powie mama, co ze szkołą... Ale wszyscy okazali się w porządku.
Mój luby od razu wynajął dla nas większe mieszkanie (wcześniej mieszkaliśmy osobno) i zamieszkaliśmy razem.

Chodziłam na badanie kontrolne i wszystko było ok do czasu...
Pod koniec trzeciego miesiąca miałam krwawienie.
Z racji tego, że byłam niepełnoletnia, do szpitala musieliśmy pojechać z moją mamą.
Pominę fakt jak długo czekałam w kolejce w dość bolesnym stanie, bo jak wygląda rejestracja w kolejce w szpitalu każdy wie.
Wreszcie gdy już byłam w gabinecie, 2 lekarzy nie miało zamiaru wysłuchać ode mnie o przebiegu ciąży, ponieważ jestem nieletnia.
Wszystko musiała mówić za mnie mama. Co już wydało mi się dziwnym faktem, ale nie chciałam się kłócić.

Po rozmowie przeszliśmy do badania USG brzusznego i domacicznego, w trakcie którego usłyszałam jakże powalające na kolana słowa "ciążą była, ale się zmyła"...
Tak moi drodzy... To powiedział lekarz z kilkunastoletnim doświadczeniem do młodej kobietki, która wciąż nie wiedziała co się dzieje.
Najgorsze we wszystkim jest to, że nie okazał ani trochę współczucia... Po czym wyrzucił rękawiczki do kosza i wyszedł... A za nim pani doktor...
Ja zostałam w sali z mamą i powoli do mnie docierało co się stało... Nie udzielili nam więcej informacji, więc nie wiedziałyśmy z mama co dalej. Gdy już wrócili po kilku minutach zaczęli tłumaczyć, że ciąża obumarła w pierwszym lub drugim tygodniu jej istnienia...
Kazali leżeć w domu i "czekać aż zacznie wylatywać, a wtedy do nas do szpitala o każdej godzinie dnia i nocy na czyszczenie ".

Jak kazali tak zrobiłam. Po trzech dniach o 4 w nocy zaczęły się bardzo silne krwawienia.
Takie, że gdy wstałam z łóżka od razu zemdlałam. Ból jaki wtedy odczuwałam był kilkukrotnie razy większy od bólu miesiączkowego.
Szybka decyzja lubego, że jedziemy po mamę i do szpitala.
Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że szpital zamknięty...
Koniec listopada, śnieg, potwornie zimno, a oni nas nie wpuszczają...

Wiemy, że szpital otwarty bo jest portier.
Od razu pojechaliśmy do innego szpitala, gdzie pomoc znalazłam, ale odrobiny współczucia albo chociaż zrozumienia niet. Trafiłam tam tydzień przed 18 urodzinami, więc mama musiała podpisywać zgodę na zabieg oczyszczania.
Ja cała zapłakana, chłopaka nie wpuścili na oddział i ogólnie nie rozumiałam tej sytuacji...
Po zabiegu miałam zostać 2 tyg. na obserwacji, ale przy tych pielęgniarkach wytrzymałam 2 godziny i wypisałam się na własną rękę...

Dopiero po wypisie dowiedziałam się, że ciążę rzeczywiście straciłam w 3 pierwszych tygodniach. A mój organizm zachowywał się tak jakbym dalej była w ciąży bo tego nie zauważył... Nie dociekałam...

Najśmieszniejsze jest to, że od początku chodziłam do lekarzy, miałam nawet USG w 3 miesiącu i nikt tego nie zauważył.
Od tego czasu minęły 4 lata a ja z chłopakiem bezskutecznie staramy się o dziecko...
Żaden z lekarzy nie jest nam w stanie pomóc...

służba_zdrowia

Skomentuj (70) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 706 (932)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…