Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#37718

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Uwaga, historia dość długa, ale chyba warta przeczytania.

Mam ja wam piekielną siostrę, młodszą o dwa lata. Posiada chyba wszystkie najgorsze cechy, jakie posiadać może siostra: złośliwa, chamska, bezczelna, pyskata, cwana, zakłamana, dwulicowa i tak dalej, nie chcę wymieniać. Oczywiście miewa przebłyski i potrafi być miła i kochana, ale głównie wtedy gdy czegoś chce, albo coś knuje. Od zawsze na mnie donosiła, podjudzała mnie, prowokowała (jestem cierpliwa, ale są pewne granice i gdy ktoś je przekracza wstępuje we mnie sam diabeł), bym tylko miała kłopoty u rodziców i reszty rodziny. Wywinęła mi wiele numerów, które staram się puścić w niepamięć, ale niestety nie o wszystkim da się zapomnieć.

Historia o tym, jak dowiedziałam się, że jestem pazerna na pieniądze.

Siostra niedawno miała urodziny, które postanowiła wyprawić - kameralne spotkanie, trochę alkoholu, chipsów i zabawy. Jako, że jakiś tydzień wcześniej zaprosiliśmy (Narzeczony i ja) ją i jej chłopaka do nas na noc i spotkanie było dość miłe, zaproponowałam, że możemy to powtórzyć w ramach jej urodzin, czyli zaprosić siostrę do nas. Ona oczywiście się zgodziła. Warto w tym momencie zauważyć, że za pierwszym razem za wszystko (napoje i przekąski) zapłacił mój Narzeczony.

W dniu jej święta poszłyśmy do sklepu, by zakupić rzeczy potrzebne na przyjęcie. Siostra powiedziała, że za wszystko zapłaci. OK, bardzo miło z jej strony, wykazała się.

Imprezka się udała, wszyscy bardzo dobrze się bawili, bez żadnych niemiłych zajść. Serce mi urosło, gdy patrzyłam jak Młoda się śmieje, bawi się ze wszystkimi, nawet pojawiła się we mnie iskierka nadziei, że ona się zmienia na lepsze i może w końcu zaczniemy się dogadywać. Niestety, iskierka szybko została ugaszona ogromnym wiadrem zimnej wody, o ja naiwna.

Kilka dni później, gdy przyjechałam do rodzinnego domu, dowiedziałam się od rodziców, że Młoda jest zła na mnie i w ogóle wszystkich, bo ona nie chciała tyle pieniędzy wydać na te urodziny, że sama wypiła trzy piwa, a zapłaciła za 20 (było 5 osób pijących), że ją naciągnęliśmy i że ja ją oszukałam, bo jestem pazerna. Ach no i tak w ogóle, to ona mi mówiła, że chce wydać określoną kwotę, a ja wzięłam jej pieniądze i wydałam ile chcę (co było nieprawdą, powiedziała, że ma dużo kasy - w końcu dostała na urodziny - i może postawić (przystałam na to, bo to nie jest jakoś szczególnie wielki wydatek), ale przy rodzicach prawdy nie wyciągniesz). Potem zaczęła krzyczeć, że mamy jej oddać. Do tego dołączyła się mama, będąc po jej stronie - mówiła, że jak tak można potraktować młodsze rodzeństwo, co ze mnie za starsza siostra - powinnam się o nią troszczyć, a nie tak wykorzystywać... Pomijam, że te urodziny miały być w sekrecie przed rodzicami, bo Młoda niepełnoletnia i żadna z nas nie chciała mieć problemów. Myślałam, że mama mnie zruga, że rozpijam młodzież, a Młodą, że daje się rozpijać, ale nie - najważniejszy jest kesz. W każdym razie, prawie nie dały mi dojść do głosu. Zdążyłam tylko opowiedzieć, i to nie całkowicie, jak naprawdę było i że nie oszukałabym nikogo, a tym bardziej własnej rodziny. Na nic to. Mama powiedziała, że tak czy siak mam jej oddać około jednej trzeciej z tego co wydała. Cóż, przykro mi się zrobiło, ale co poradzić. Przypomnę, że wcześniej była u nas, a jak Narzeczony stawiał, to brała chętnie i nawet nie zaproponowała, by coś się dorzucić, a on nic nie mówił na ten temat - "skoro my zaprosiliśmy, my stawiamy". Wydał wtedy mniej więcej tyle, ile ona na urodziny i nie było żadnych problemów. To też powiedziałam rodzicom, ale nie przejęli się tym zbytnio.

Gdy tak słuchałam tego wywodu mamy o tym jaka jestem pazerna i jak złą siostrą jestem, zastanawiałam się dlaczego tak właściwie Młoda nie przyszła z tym do mnie, tylko robi show przed rodzicami... Ach Eureka! SHOW trzeba zrobić, by pokazać jaka ja jestem niedobra i w ogóle fuj, w końcu od dawna był spokój, bo rzadko bywałam w domu, więc nie było okazji... Trzeba więc stworzyć okazję, proste. Bo jakby to miało być, że dogaduje się z rodzicami i siostrą? Że niby nagle, od czasu wyprowadzki, stałam się grzeczną dziewczynką? (Zanim się wyprowadziłam z domu, cały czas były spory między rodzicami a mną, głównie w cudowny sposób reżyserowane przez siostrę). O nie, co to, to nie! Karolcia jest zła i trzeba o tym przypomnieć rodzince. No i jej się udało. Mama zdecydowała, że mam oddać siostrze pieniądze i koniec. Okej, dobra, dla świętego spokoju jej oddam, ale musi trochę poczekać, bo kieszonkowe dostanę za parę dni (dostaję nadal kieszonkowe od rodziców, bo niestety od dłuższego czasu bezskutecznie szukam pracy, a rodzice jednak o mnie dbają; nie są to kokosy, ale by zakupić chleb wystarczy :) ).

Myślałam, że sprawa zakończona. Niestety, ale nie tym razem. Kilka dni później dostałam smsa od siostry z jej numerem konta, na który mam dokonać stosowny przelew, po złości zapytałam ją co z moim prezentem urodzinowym (miesiąc wcześniej ja miałam urodziny, więc powiedziała, że zabierze mnie do kina, ja jej na urodziny coś kupiłam). Oto esemesowa rozmowa jaka się między nami wywiązała (nie co do słowa, ale sens zachowany; [J] - ja, [S] - siostra):

S: Nie wiem, dzisiaj nie mam czasu.

J: Dobra, to wybierzmy taki termin, żeby nam pasowało.

S: Haha.

J: Co "Haha"?

Tu następuje telefon od mamy z przypomnieniem o zapłacie, że już mi wysłała pieniądze i krzyki jak ja śmiem przypominać o tym nieszczęsnym kinie, skoro ona postawiła swoje urodziny (ja tego nie zrobiłam, zwyczajnie nie było mnie stać) i stek inwektyw w moim kierunku (głupie i pazerne dziecko ze mnie itp.). Och, ale mnie zdenerwowała! O nie, mam dość, nie oddam jej tych pieniędzy! Ona mi nawet prezentu odmawia i jeszcze nazywa mnie pazerną, tak mi się przykro od tego zrobiło, że aż się popłakałam. I namalowałam jej smsa mniej więcej tej treści: "To Ty jesteś pazerna, może ja cię podliczę ile ty mi masz oddać? Byłaś u nas, bawiłaś się świetnie za nie swoją kasę, czy ktoś ci mówił, że masz oddać? Nie, bo tak się nie robi. Może oddasz mi za prezent, który dostałaś ode mnie na urodziny? Bo ja od ciebie dostałam figę z makiem i stos obelg. Nie oddawaj mi, nie jestem taka. Przeleję ci te pieniądze i się nimi udław. To było nasze ostatnie spotkanie w gronie towarzyskim. Przykro mi z tego powodu".

Wiem, to było chamskie i złośliwe, ale tak mnie obydwie zeźliły i zdołowały, że mi się cierpliwość skończyła, a jak już wspomniałam wcześniej, wtedy staję się iście piekielna.

Dostałam odpowiedź: Ja już mówiłam, że z wami nic nigdy nie będę robić, a kasy nie musisz mi już oddawać. Poza tym 3 piwa a 20 jest różnica. I kto tu jest pazerny jak ja wydałam tak dużo i jeszcze do kina mam cię zabrać, a ty na swoje urodziny nie postawiłaś nic. Miałaś mi oddać pieniądze, a tego nie zrobiłaś, tylko ułomny człowiek by tak postąpił.

"Nie muszę? Czyżby zdarzyło się coś o czym nie wiem? A może coś knujesz?" - tylko pomyślałam, nie odpisałam nic.

Zaraz drugi sms: Zawsze przekręcasz i nastawiasz wszystkich przeciwko mnie. Zastanów się jaka ty jesteś a nie ciągle na wszystkich gadasz. Mój chłopak też mówił, że widzi jaka jesteś pazerna na kasę, tata też i babcia też (w tym momencie przypomniał mi się tekst z filmu "RRRrrr!" - "I wujek też, i ciocia też."). Zapomnij, że coś dla ciebie kiedyś zrobię, co za dużo to niezdrowo "siostrzyczko".

"A ty kiedykolwiek coś dla mnie zrobiłaś?" - myślę sobie, ale zaciskam zęby. Wysyłam smsa: Babci też poskarżyłaś? :)

S: Czy ty czytać nie umiesz? Ogólnie, bo nie tylko teraz jesteś pazerna, a zawsze. Matko... Czy ty myślisz, że możesz mnie tak wykorzystywać? Jesteś jakaś rąbnięta. Wszystkie siostry moich znajomych jakoś są normalne, tylko ty jesteś pazerna i zawsze chcesz mnie ud*pić i żeby mnie nikt nie lubił. Jesteś walnięta. To były moje najgorsze urodziny.

Poprawiłam trochę wypowiedzi Młodej, pełno w nich było błędów i pisane były bez cenzury (ja swoje pisałam jak najbardziej poprawnym politycznie językiem, jakby siostra wpadła na pomysł pokazania jakiegoś przekleństwa czy czegoś nieodpowiedniego rodzicom, wiecie - przezorny zawsze ubezpieczony).

W każdym razie, zamurowało mnie. Odpadłam kompletnie. Chwila na szczegółową analizę tego, co mi napisała, wyrzucenie z pamięci obelg, uspokojenie się. Dobra, oddam jej te pieniądze, bo tu musi być jakiś haczyk. Wchodzę na konto i widzę, że przyszło kieszonkowe. Zaraz zaraz, coś tu jest nie tak... Dostałam jakoś tak mniej... Czyżby mamie się coś pomyliło? Nie będę sobie tym teraz zaprzątać głowy, i tak jutro jadę do rodziców, to zapytam. Z oddawaniem kasy Młodej się wstrzymałam, coś mi tu śmierdziało.

No i zapytałam. "Nie, nie pomyliłam się. Nie chciałaś oddać siostrze pieniędzy, więc ja jej oddałam za ciebie." Szlag mnie trafił. Żeby oddała tyle, ile ja miałam oddać, to nie ma sprawy, przecież sama chciałam jej zrobić przelew, ale zabrała mi prawie dwa razy tyle! Nie mam dużego kieszonkowego i liczę każdy grosz, a tu taki "psikus". Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Przestałam się dziwić, dlaczego Młoda odpuściła mi oddawanie kasy i dobrze wyczułam, że coś jest nie tak.

Ech, teraz gdy temat został skończony (a przynajmniej mam taką nadzieję), nie wiem co o tym sądzić. Jest mi cholernie przykro, że wyszła taka afera o pieniądze. Nienawidzę tego tematu w ogóle, a co dopiero kłócić się o to z rodziną. Postanowiłam, że ograniczę kontakty z siostrą do minimum, ale nie wiem czy mi się to uda, bo mam miękkie serce.

Czy naprawdę wyszłam na pazerną?

Rodzina

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (46)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…