Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#38037

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historia http://piekielni.pl/37994 przypomniała mi pewne zdarzenie z dzieciństwa.

O tym że kilku rozwydrzonych wyrostków (w moim wieku) znęca się nad małolatami słychać było w naszym miasteczku już od kilku miesięcy. Dla mnie, wtedy chyba 14letniej, było to trochę nierealne - jak byłam młodsza nie było u nas przemocy wśród dzieci (celowej, bo bójki- wiadomo, zdarzały się), młodsi po cichu podziwiali starszych i szukali ich towarzystwa, starsi ich ignorowali lub lekko wykorzystywali ("te, mała, skocz no do sklepu!").

I żyłam tak sobie w przekonaniu że ludzie przesadzają, póki któregoś dnia mój najmłodszy brat nie wrócił do domu zapłakany, zasmarkany i posiniaczony (dla tych co czytali moją poprzednią historię - siniaki były świeże i że tak to ujmę, "pozadomowe"). Na początku nie chciał powiedzieć o co chodzi, ale przycisnęliśmy go trochę z tatą i wreszcie pękł.
Spotkał wspomnianych wcześniej wyrostków, którzy kazali mu ukraść dla siebie ze sklepu ciastka. Zagrozili pobiciem, odstawili do sklepu i czekali przed nim. Brat się bał. Miał pieniądze, więc po prostu kupił im te ciastka. No ale przecież nie o to chodziło! Ciastka zabrali, poszarpali, coś niemiłego powiedzieli i z powrotem do sklepu. Z obstawą, która miała pilnować żeby brat tym razem "uczciwie" ukradł. Młody bał się cholernie, więc schował paczkę jakichś ciastek pod bluzkę i ukradł. Na do widzenia tamci jeszcze go trochę poobijali, po czym ze śmiechem, zażerając się ukradzionymi przez brata ciastkami poszli sobie.

Tata załatwił to delikatnie. Zaprowadził brata do innego sklepu, powiedział żeby pokazał jakie ciastka ukradł, odprowadził go do domu po czym poszedł do tamtego sklepu, wyjaśnił sytuację i oddał pieniądze. Sprzedawczynie podobno nie były złe na brata, tylko na wyrostków.
Brat jeszcze 2-3 dni trochę się bał wychodzić, a do wiadomego sklepu nie chciał iść za nic. Wstydził się.

W zasadzie to już mógłby być koniec historii, trauma po tym wydarzeniu już mu przechodziła, kiedy o wszystkim dowiedziała się mama. Współczucie dla pobitego, zmuszonego do kradzieży dziecka? A gdzieżby tam.
Pominę co się działo podczas awantury w domu, jej rezultat był taki, że za ucho zaciągnęła młodego do sklepu i kazała publicznie przepraszać za to że ukradł te cholerne ciastka. Kreując się na biedną kobietę która nie wie jak to się stało, że złodziejów sobie wychowała na własnej piersi (nasza dwójka też została w to nagle włączona).

Puenty nie będzie. Nie ogarniam do tej pory.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 622 (682)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…