Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#38259

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zazwyczaj nie wykonuję zbyt wielu poważnych operacji finansowych, więc w banku bywam dość rzadko, praktycznie nigdy. Do siedziby przyciąga mnie tylko jedna rzecz... Otóż mój bank – dawniej pod patronatem żubra – rozdaje od czasu do czasu różne gadżety, najczęściej maskotki. Jestem wielkim dzieckiem i gadżeciarą, więc za każdym razem odczuwam pokuszenie i muszę dostać swoją pierdółkę. Do tej pory nigdy nie było z tym problemów, ale wszystko do czasu.

Tuż przed Euro żubrowy bank rozdawał kubeczki. Oczywiście znów nie oparłam się pokusie. Szybko wyklikałam sobie w necie regulamin – na wszelki wypadek. Zasady takie jak zawsze, czyli proste jak drut: przynosisz 3 dowody transakcji kartą za jakąś tam kwotę, pokazujesz tę kartę i dowód tożsamości, wypełniasz druczek i dostajesz kubeczek. Płacę kartą non stop, więc wydruków miałam mnóstwo. Zgarnęłam cały majdan i poszłam do oddziału. Zaznaczmy od razu, że po raz pierwszy do innego niż zwykle i to był duuuuży błąd!

Panie za kontuarem (w liczbie trzech) wyglądały, jakby miały dziś wybitnie zły dzień. Mimo to, o ja nieszczęsna!, śmiałam się nie zniechęcić i mimo to zawracać cztery litery majestatu.

– Dzień dobry, chciałam odebrać kubeczek – wygłosiłam formułkę z nazwą promocji i rozłożyłam cały swój majdan na kontuarze.
– Promocja się skończyła – wygłosiła Zła Kobieta numer 1.
– Dopiero się zaczęła – nie dałam się spławić i zacytowałam daty z regulaminu.

Wśród pań nieco się zakotłowało. "Zyta, a od kiedy ta promocja?", "A ja nie wiem", "A jaka promocja", "Halinka, a do kiedy?", "A na pewno? A gdzie masz regulamin?". Zaczęły się nawzajem wypytywać i szukać regulaminu. Gdy go wreszcie wygrzebały, z niechęcią przyznały mi rację.

– No dobrze – powiedziała z łaską Zła Kobieta, przewracając oczami. – Da te paragony.

Paragony dałam. Zła Kobieta dłuższą chwilę namiętnie prześwietlała je oczami niczym laserem, a wreszcie zakrzyknęła z tryumfem:

– Aha! Za niska kwota!

Teraz naprawdę pogratulowałam sobie, że sprawdziłam regulamin. Kołomyja rozpoczęła się na nowo. Panie się kręcą, sprawdzają, cudują, ale koniec końców znowu przyznają mi rację.

– No dobrze – odezwała się ponownie Zła Kobieta i wreszcie podniosła z krzesła, żeby wyjąć z szafki mój upragniony kubeczek. Już stał na kontuarze, już prawie wpadał mi w ręce...

Ale to był dopiero początek, bo teraz rozpoczęło się sprawdzanie dokumentów. Zła Kobieta prześwietla kartę bankomatową, prześwietla dowód i ostatecznie znajduje powód, aby znowu się przyczepić.

– I jeszcze kartę do banku poproszę.

Tutaj już trochę zgłupiałam. Wprawdzie wiem, że oprócz karty bankomatowej, jest druga specjalna do usług bankowych, ale w życiu nie miałam jej w rękach. Leży w domu, chyba nawet nierozpakowana, bo nigdy nie była mi do niczego potrzebna. Poza tym promocja dotyczyła płatności kartą bankomatową, więc zupełnie nie kumałam, o co babie chodzi. Wcześniej, podczas innych promocji, nikt ode mnie innej karty nie chciał.

– Nie mam – wzruszyłam ramionami.
– Aha! – tryumfowała. – Bez karty bankowej nie można odebrać nagrody.
– Dlaczego?
– Karta potwierdza tożsamość w banku, bez niej nie można wykonywać żadnych operacji bankowych.
– Nie wykonuję operacji, chcę wziąć udział w promocji.
– To poproszę kartę.
– Nie mam! Nie noszę jej ze sobą.
– Więc nie ma promocji! Bo skąd ja mam wiedzieć, czy jest pani klientką naszego banku? Poza tym, jak można nie nosić karty bankowej? Jak pani wybiera pieniądze z konta?

Po tym pytaniu zwątpiłam w swój zdrowy rozsądek. I czułam się jak idiotka, gdy udzielałam odpowiedzi:

– No sama nie wiem... Z bankomatu, na przykład?
- Bez karty? – zdziwiła się uprzejmie Zła Kobieta, więc wzięłam z kontuaru kartę bankomatową i pomachałam jej przed oczami.
– Używam tej – powiedziałam. – I tej karty dotyczy promocja, a potwierdzeniu tożsamości służy dowód. Tylko te dokumenty wymienia regulamin promocji, więc po co mi jeszcze jakaś inna karta?

W ten sposób sprowadziłam na siebie nieszczęście, bo oto Zła Kobieta zainteresowała się moim dowodem i zaczęła go świdrować wzrokiem.

– Ale dowód nie liczy się w banku – oświadczyła. – A poza tym... Przecież pani mieszka w innym mieście! – ucieszyła się nagle. – Niech pani tam idzie po kubek.
– Mieszkam w tym mieście, tam jestem tylko zameldowana.
– A czy konto było zakładane w tamtejszym oddziale?
– Tak, ale to było 10 lat temu, zdążyłam się przeprowadzić. I co to ma do rzeczy? – zaczęłam się powoli irytować.
– Bardzo dużo! – radość Złej Kobiety wzrastała z każdym słowem. – Bo wszystkie sprawy musi pani załatwiać w oddziale macierzystym, czyli w banku, gdzie zakładała pani konto.
– Ale według regulaminu, żeby wziąć udział w promocji, wystarczą paragony i dowód...
– Tak, ale tylko w oddziale macierzystym.
– W regulaminie niczego takiego nie było.
– Ależ musiało być, bo pani dowód jest nieważny.
– Słucham?! – teraz kobieta już totalnie mnie skołowała.
– Bo podpis na dowodzie jest dla nas nieważny - wyjaśniła mi usłużnie pani, już niemal szczytując z radości. – Podpis z dowodu jest ważny tylko w pani banku, w oddziale macierzystym. My nie mamy możliwości jego weryfikacji, a zatem jeżeli chce pani załatwić jakąkolwiek sprawę w innym oddziale, musi pani pojechać do swojego banku macierzystego i potwierdzić podpis.

Zła Kobieta wygrała. Stwierdziłam, że mam dosyć. Gdy Zła Kobieta jeszcze mówiła coś o nieważnych podpisach i dowodach, odwróciłam się na pięcie i wymaszerowałam z banku. Przespacerowałam się chwilę do drugiego oddziału, gdzie w przeciągu 5 minut, bez durnych pytań, wydano mi ten nieszczęsny kubeczek.
A Zła Kobieta z oddziału numer 1 powinna zostać uhonorowana dożywotnim tytułem Miss Zbywania Petentów na jakimś ogólnopolskim zjeździe urzędasów...

ex-żubr

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 738 (816)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…