Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#38499

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia będzie typowa, nienadzwyczajna ani nie odkrywcza. Powrót z wakacji samochodem. Środek nocy, droga krajowa gdzieś na jakiejś wsi. Innymi słowy nieoświetlona. Moja piekielność polegała na tym, że byłem na nogach od 7 rano, a za kółkiem 12 godzin. Tak, wiem, że nie powinienem. To jednak nie usprawiedliwia innych uczestników ruchu...

Zacząłem w pewnym momencie doganiać tira. Uznałem, że to świetna sprawa, bo muszę tylko uważać w sytuacji, gdyby zaczął hamować, a całą resztą mogę się nie przejmować. Nagle coś mi "zatańczyło" na jego tylnych światłach. Przestraszyłem się, że przeholowałem i mam już mroczki przed oczami ze zmęczenia, w związku z czym zwolniłem do 40 czy 50 km/h. Chwilę potem zobaczyłem rowerzystę... na środku pasa ruchu, nieoświetlonego.. nie wiem do dzisiaj, jak minął go tir. Być może wcale go nie zauważył, a rowerzysta zwiał gdzieś na bok, nie wiem. Ja odbiłem automatycznie na lewo, a potem tylko dziękowałem Bogu, że nic nie jechało z naprzeciwka.

Dzięki głupocie, być może po części swojej, mogłem zabić człowieka. Tym niemniej: rowerzyści, noście kamizelki odblaskowe!!

Ot droga krajowa

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 443 (517)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…