Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#38743

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia długa, ale podwójnie piekielna, zakończona prośbą o poradę w komentarzach. Parę lat temu byłem na praktyce w serwisie/sklepie ze sprzętem komputerowym. Podczas tej praktyki kupiłem w owej firmie dysk twardy. Pech chciał że po roku przestał działać, ale produkt był przecież na gwarancji. Udało mi się uzyskać zupełnie nowy, większy, uszkodzony jeszcze bardziej (najprawdopodobniej w transporcie do mojego miasta). I tu wyszła na jaw piekielność [w]-właściciela serwisu. Nowy dysk wziął na serwis, niby w celu naprawy. I nagle kontakt z [w] się urywa, ponieważ sklep w moim mieście został zlikwidowany a serwis przeniesiony poza miasto na teren jego posesji. [w] notorycznie nie odbiera telefonu, nie odpisuje na smsy ani maile. Muszę tutaj dodać że dysk o pojemności 500GB w tamtych czasach kosztował parę stówek.

Po kilku miesiącach moja cierpliwość się skończyła. Postanowiłem zebrać znajomych i wtargnąć na teren serwisu w godzinach jego otwarcia (tylko rzekomych jak się okazało na miejscu, ale stronka firmy w necie z nieznanych przyczyn twierdziła iż od 10 do 17). Po przekroczeniu muru a raczej przeskoczeniu dom okazał się równie zamknięty jak serwis. Nic nie załatwiliśmy, wracaliśmy już do naszego rodzimego miasta, gdy zgarnęła nas wezwana bezprawnie policyjna kabaryna. Zostaliśmy zawiezieni na teren posesji. Okazało się że w domu znajdywała się matka [w] odpowiedzialna za bezprawne zgłoszenie. Swoją drogą [w] który wcześniej przepadł jak kamień w wodę, bardzo szybko się odnalazł - przyjechał drogim samochodem, 3 literowej marki (istotne w dalszej części). Z policją która do sprawy podeszła bardzo profesjonalnie szybko ustaliliśmy co właściwie zaszło - że [w] przetrzymuje mój dysk, oraz że weszliśmy na teren serwisu w którym miał być on naprawiony. [w] wielce zbulwersowany zaczął mi wygrażać sądem, co zostało skomentowane przez posterunkowego - "Nie ma sensu, przegra pan", po czym zostaliśmy odwiezieni kabaryną do miejsca w którym nas zatrzymano.

I tutaj mogłaby się opowieść zakończyć, gdyby nie druga piekielność: naszego ukochanego prawa a dokładniej jego (nie)egzekwowania. Otóż zrobiłem dokładnie to czym groził mi [w] - podałem go do sądu. W sprawie o przywłaszczenie. Samą sprawę wygrałem, wszytko prawie pięknie. No właśnie prawie. Mimo prawomocnego wyroku, drogiego samochodu którym rozbija się [w], dużej posesji z potężnym domem jest on niewypłacalny, a przynajmniej tak dowiedziałem się od komornika. Za którego musiałem jeszcze dopłacić (pobrał opłatę na działania operacyjne które miały być również ściągnięte z [w] i oddane mi wraz z długiem). Doliczając zasądzone odsetki (nadal rosną :D) oraz tą opłatę, dług powiększył się i nie można już o nim powiedzieć że jest to parę stów. Czy jest coś co jeszcze mogę zrobić w tej sprawie?

sklepy prawo gwarancja dysk

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 66 (98)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…