Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#38875

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Właśnie wróciłam ze spaceru z psem. Młody niucha, węszy, aż wreszcie jest - idealne miejsce żeby się zwinąć i wypróżnić. Dobra, stoję, czekam, wyjęłam torebkę, żeby posprzątać. Kątem oka zobaczyłam, że obserwuje mnie jakaś kobieta z może dwuletnim dzieckiem w wózku. Pies skończył, więc wchodzę na trawę i się schylam. Raczej logiczne, po co to robię.

- Mam nadzieję, że pani posprząta po tym pchlarzu.
Ki czort? Odwracam się. Pani Matka najwyraźniej szukała zaczepki.
- Przecież właśnie to robię - odparłam i zajęłam się tym, czym się zajmowałam.
- No! Ja myślę. Chciało się takie bydle, to trzeba sprzątać.
Usłyszałam tylko stukot obcasów. Poszła.

Kilka minut później znów się na nią natknęłam. Stała na trawniku, trzymała dziecko, które... Właśnie. Wypróżniało się i nie, nie mówię o siusianiu. Przystanęłam, patrzę. Kobieta wyciera dzieciakowi tyłek, rzuca chusteczkę na trawę i zadowolona odchodzi.
- Nie zamierza pani tego posprzątać? Zrobiło się bachora, trzeba po nim sprzątać.
- Odwal się, gówniaro.
Lekko mnie wcięło. A) co za chamstwo. B) na moje oko, to jednak jestem starsza. Wzruszyłam ramionami, wzięłam torebkę, posprzątałam po jej dzieciaku i ruszyłam za nią. Kiedy ją wymijałam wepchnęłam jej pakunek w ręce i poszłam dalej. Usłyszałam tylko "o fuuuuuuj!", a potem wiązankę pieśni biesiadnej.

Nie wiem, co zrobiła z torebką i z jej zawartością - nie odwracałam się. Podejrzewam, że rzuciła na chodnik. Rozważałam rzucenie torebki do wózka, ale przecież dziecko nie zawiniło, że ma kretynkę za matkę, nie?
Jakże ja (czasem) nie lubię ludzi.

rodzice

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 889 (955)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…