Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#38913

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Skoro już się rozkręciłam, to napiszę od razu o okolicznościach mojej nerwicy, wspomnianej w poprzedniej historii. Ostrzegam, będzie przydługo.
Otóż moi rodzice się rozwodzili. Powiecie, że co z tego, nie oni jedni, itp. Owszem, ale nie w każdej rozbitej rodzinie odegrał się taki dramat, jak u mnie.
Problemem był mój ojciec.
Który znęcał się fizycznie nad moją Mamą.
Nie, nie jest alkoholikiem. Poszło o długi.
Z tego, co wiem (Mama stara się mnie nie wtajemniczać, w czym wcale nie pomaga mój ojciec, informując mnie i siostrę o każdej pieprzonej rozprawie) mój ojciec jakiś czas temu wziął kredyt. Na Mamę. Na ok. 20 000 zł.
Od tamtej pory było coraz gorzej.
Kłócili się o te pieniądze, których Mama nigdy nie zobaczyła, a są na jej nazwisko. I to ona musi je spłacać. Ich karczemne awantury (okraszone siarczystymi wyzwiskami, którymi czasem nazywa mnie siostra, ale jestem pewna, że nauczyła się ich o wiele wcześniej). Ale również nie to było głównym problemem.
Tylko bicie.
Ci, którzy wzywali policję na własnego ojca i karetkę do mamy wiedzą, co czuła 11-13 letnia dziewczynka, którą wówczas byłam (to się ciągnęło). Raz po kłótni Mama trafiła do szpitala na tydzień z obitą wątrobą, innym razem została po prostu WYRZUCONA z domu przez mojego ojca, który darł się, że ona nas nigdzie nie zabierze. Jakoś jej się udało, pojechałyśmy do babci.
Miałam problemy ze snem, fobiami, trzymaniem nerwów na wodzy... Potrafiłam rozryczeć się od, tak, bez powodu, w dowolnym miejscu (szkole, autobusie, etc.). Chodziłam najpierw do pedagogów, później do psychologów, skończyło się na psychiatrze (jednorazowa wizyta, po której stwierdziłam, że więcej do tego babsztyla nie idę). Miałam swój emo-etap, do którego przyłożył rękę mój były, podczas którego zamieniałam ból psychiczny na ból fizyczny (po ludzku: cięłam się)... Było tego dużo. To nie odbiło się na zdrowiu mojej siostry, ponieważ jej nigdy nie ma w domu, a ja jestem raczej typem domatorki.
W końcu rozprawa. Jedna, druga, czterdziesta. Zeznawałam na rozprawie. Wyglądało to tak, że w maleńkim pokoiku 4x4 siedziało pięć osób w składzie: Przemiły Pan Sędzia, Przemiła Pani Prokurator, Przemiła Pani Protokolantka i Przemiła Pani Sekretarka, która na koniec przesłuchania dała mi soczek, bo zasłabłam :).Nawet nie wiecie, jak ciężko jest zeznawać przeciwko swojemu ojcu. Nawet takiemu, jak mój, który chyba ma głęboko w dupie moje zdrowie psychiczne, bo informuje mnie dosłownie o WSZYSTKIM. Każdej rozprawie, każdym przesłuchaniu.
Ale wracając do tematu: ok, rozwiedli się. Cud, miód i orzeszki? Chciałoby się.
Po pierwsze: moje latanie od pedagoga do psychologa, i tak w kółko. O Niereformowalnej Pani Psychiatrze już wspominałam ;)
Po drugie: z nerwów nabawiłam się refluksu żółciowego (dla niewtajemniczonych: choroba polega na tym, że żółć cofa się do żołądka, powodując tak cholerny ból i jest nieuleczalna. Potrafiłam zwijać się godzinami. Leżałam na to dwa tygodnie w szpitalu. W życiu nie nałykałam się tylu prochów, co na to cholerstwo).
Po trzecie: mój cudowny, troskliwy i kochający swoje dzieci tatuś ma głęboko w dupie płacenie alimentów. Płaci je rzadziej niż raz na pół roku. Bardziej interesuje go jeżdżenie na wakacje ze swoją konkubiną (stary plastik, pięćset kilo tapety, zjarana na solarce, a w gratisie k******i charakter. Na wspólnych wyjazdach ja i moja siostra byłyśmy "przynieś, podaj, pozamiataj, wy********j". Ojciec nie widzi), której nienawidzę z całego serca i która także zasługuje na osobną historię.
Po czwarte: ten pieprzony dług (Mama pracuje w Urzędzie Skarbowym - tak, wiem, 1000000000000000000000 osób nie lubi tego - w którym nie zarabia milionów, a tak nawiasem mówiąc, wszyscy są tam bardzo mili).
Więc tatuś załatwił nas na cacy - na swoją małą firmę (organizuje wycieczki autokarowe, ma chyba cztery autokary i ciągle ich dokupuje, a do tego busy), a nas zostawił prawie z niczym.

Utrzymuję z nim kontakt (czasem daje nam kieszonkowe), chociaż nie zawsze mam na to ochotę. Jeżeli mnie kiedyś zamkną w ośrodku pozbawionym klamek, będę wiedziała, komu dziękować.

rodzinka...

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 66 (226)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…