Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#39010

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Historia mijanou (http://piekielni.pl/38999) przypomniała mi moje przeboje z telefonicznymi akwizytorami, czy raczej telespamerami. Uwaga- może być przydługawo.

Dobry akwizytor to taki, który nie przejmuje się czymś tak przyziemnym, jak odmowa i dalej próbuje "nakłonić" swoją ofiarę do kupna jakiegoś reklamowanego przez siebie badziewu. Przekonałem się o tym lat temu 8 z lekkim haczykiem, gdy jeszcze posiadałem telefon stacjonarny w słynnej "Tepsie" zaczęły się telefony od nachalnego akwizytora, który chciał mnie namówić na skorzystanie z jego jakże wspaniałej oferty garnków i pościeli firmy "wydymamy cię na kasę".

Nie ważne, że za każdym razem mówiłem, że mnie to nie interesuje, że nie wiem, skąd mają mój numer (dobra- wiedziałem, skąd go mają, bo był zastrzeżony, więc musieli go skądś potocznie mówiąc podpieprzyć, lecz trzymałem to dla siebie), że proszę o usunięcie mojego numeru z ich bazy. Nic nie docierało, zdarzały się co najwyżej kilkudniowe przerwy w tym całym spamie. A potem zabawa zaczynała się od nowa.

Tu muszę nadmienić, że mój kochany piekielny "ewoluował". I tak, na początku dzwonił w stosunkowo normalnych porach, potem (czyli kiedy usłyszał już kilka razy "Nie, dziękuję") już zawsze przeginał- albo w jedną stronę, dzwoniąc zupełnym rankiem, kiedy jeszcze spałem, ewentualnie brałem prysznic, lub też w drugą stronę, czyli właściwie w nocy. Zawsze ten sam typ ze swoim charakterystycznym piskliwym głosem, od którego uszy bolały...

Pewnego dnia wpadłem na pomysł, jak mu się odwdzięczyć. Nie musiałem nawet długo czekać, bo zadzwonił koło 21:30. Standardowo- telefon dzwoni, ja odbieram i nawet nie zdążyłem powiedzieć "halo?", a ten już zaczął swoją mantrę, którą zdążyłem się już nauczyć na pamięć. Dokładnych dialogów nie będę przytaczał, bo chyba każdy wie, jak taka rozmowa wygląda- więc po co się powtarzać :P

Natomiast w pewnym momencie postanowiłem włączyć się do rozmowy. Tyle, że... po niemiecku, którego nauczyłem się dostatecznie dobrze, żeby sobie z kimś "poszprechać". I w tym momencie nasz "dialog" zamienił się w mój monolog, bo koleś ewidentnie zbaraniał i nie wiedział, co powiedzieć. Chyba się przyzwyczaił, że za każdym razem "rozmawialiśmy" po polsku, a tu nagle taka zmiana. Szok!

Żeby było jeszcze śmieszniej- po kilku minutach mojego monologu facetowi chyba wreszcie styki w mózgu zaczęły łączyć i wydukał coś w stylu "Weź ku*wa zacznij gadać po polsku, bo nic nie rozumiem ty /tu była cała lista wyzwisk pod moim adresem, która jednak zdecydowałem się ją usunąć ze względu na budujący charakter tej historii/".
I tu pan akwizytor przeżył drugi szok: przełączyłem się na płynną polszczyznę i powiedziałem mu, że rozmowę nagrywam (nie blefowałem), rozumiem wszystko, co mówił, uświadomiłem, że skarga za chamstwo pójdzie oraz zaznaczyłem, że już któryś raz z rzędu mówiłem, że mają usunąć mój numer z bazy, bo nie zgadzam się na przetwarzanie danych osobowych. Czyli gdyby numer usunęli- do tej sytuacji by nie doszło. Ergo- przy następnym numerze kieruję do sądu za kradzież danych i nękanie.

Do dziś się zastanawiam, jak można być takim kretynem, żeby najpierw zacząć rzucać różnymi murwami i wujami w czyimś kierunku, a dopiero potem wcisnąć "rozłącz", bo do moich uszu dobiegło jeszcze parę takowych. w tym momencie powiedziałem sobie dość! Gdyby był to tylko zwyczajowy spam, to może bym mu to odpuścił, ale tego już nie! Skarga na kilkanaście stron, opisująca jego niekompetencję, chamstwo, prostactwo oraz nękanie poszła następnego dnia. Nie przemilczałem niczego.

Kończąc- po kilku dniach z zastrzeżonego zadzwonił do mnie ktoś i oznajmił "Dzięki ku*wa, przez ciebie straciłem pracę, ty /kolejny budujący fragment zawierający sporą część pozycji ze słownika wulgaryzmów/!". Dopiero w tym momencie przekonałem się, że jednak uśmiech od ucha do ucha a'la Grinch jest możliwy. Na jego nieszczęście tą rozmowę również nagrywałem (taki zwyczaj, że rozmowy z nieznajomych/ zastrzeżonych numerów nagrywam- przydatne przy właśnie takich okazjach), o czym kolegę niewychowanego poinformowałem. Jak również o tym, że tych wyzwisk już mu nie daruję, choć miałem sobie dać spokój. Tak- sprawę zgłosiłem na policję, mówiąc o tych wszystkich telefonach, porach, kiedy dzwonił, słownictwa, jakiego używał. Przekazałem także nagrania. I szczerze mówiąc jestem dumny z tego, że pozbawiłem go pracy, i dokończyłem sprawę jak należało, czego zwieńczeniem była grzywna w postaci 400zł od miłych panów policjantów dla ex-akwizytora.

Może polecą na mnie gromy za to, co zrobiłem, ale przynajmniej doprowadziłem sprawę do końca. Może na jego miejsce przyjdzie ktoś, kto będzie szanował swoją posadę. Bezrobocie to mit- pracy jest aż nadto, co innego, że spora część stanowisk jest obsadzona osobami, które myślą, że są nietykalne i wszechwładne, przez co zamiast uczciwie pracować odstawiają takie cyrki.

Voilà!

call center czyli piekielny akwizytor

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 260 (308)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…