Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#39035

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem weganką od 1,5 roku, ale nie przeszkadza mi to, że ktoś przy mnie spożywa mięso - to tak primo. A teraz do rzeczy:

Miałam iść na kolację zapoznawczą z rodziną mojego chłopaka (P). Oni nie są weganami, ale poprosiłam P aby w miarę możliwości na stole znalazło się coś bezpiecznego, tzn. co i ja mogłabym zjeść :). Niestety, moje oczekiwania chyba przerosły 'teściów'. Stół był suto zastawiony przeróżnym mięsiwem, serami, były i schaby, kurczak .. no cuda. A warzywa? Dla ozdoby, by bardziej kolorowo było. Zdezorientowana usiadłam przy stole i patrzyłam się na te wszystkie potrawy. Szeptem zapytałam chłopaka, czy powiedział rodzicom o tym, że odżywiam się inaczej. Oczywiście, wszystko uzgodnione było, bez żadnych spięć lub niechęci. No w porządku. Na moim talerzu znalazły się małe koktajlowe pomidorki (ozdoba do wędlin), oraz cienkie plasterki marchewki (ozdoba do ryby). Raczej marnie to wyglądało na tle obfitych kawałków mięsa z gęstymi sosami itp.
T - 'teściowa', M- jej mąż, J- ja

T- A co ty sobie nałożyłaś na talerz? Same warzywa? Ich się nie je!
Ja lekko zdziwiona, ale z uśmiechem:
- Dużo tu smakołyków, ale niestety muszę podziękować, te pomidorki również wyglądają pysznie
T- Ale jak to, ja tu piekłam kurczaka, schabowe smażyłam a ty nic nie będziesz jadła? W domu też nic nie jesz?
J- Jestem weganką i nie jem mięsa już długi czas, a jedząc warzywa też da się przeżyć.
M, do teściowej- No mówiłem ci, że wybrzydzała będzie, do obcego domu przychodzi, a dobrego jedzenia docenić nie umie!
T- No to tak nie może być, jak ty mi (?!) dziecko urodzisz, przecież P to chyba nawet czegoś takiego nie zapłodni! - tu wymownie na mnie spojrzała (choć szkieletem nie jestem.
J- Przepraszam bardzo, ale miliony osób nie jedzą mięsa i dobrze im się w życiu powodzi, ja również nie narzekam. A dziecka nie planujemy przez najbliższe 10 lat.
M - Ty ladacznico! Żryj to, albo nie będziesz się z moim synem spotykała! Nie pozwolę, by mój P z jakąś nienormalna osobą się spotykał! Co ludzie powiedzą, matko boska, przecież palcami wytkną na ulicy! I dziecko tez nie w głowie, to przez te warzywa pewnie, głodzi się i mi syna również zagłodzi! Na śmierć!
W tym momencie zaczęła mi na talerz nakładać tony jakiś wędlin, tych kurczaków itp. Wzięła do ręki skrzydełko obtoczone w tłuszczu, drugą ręką chwyciła mnie za brodę próbując otworzyć mi usta i starała się wepchnąć mi je do gardła.

Wstałam, założyłam buty i wyszłam.

Ja rozumiem, gdybym głowę truła o szkodliwościach mięsa itp, gdybym jakoś brzydko się wyrażała, ale to po prostu jawna nietolerancja. Każdy ma prawo jeść, co chce. Od tego wydarzenia już więcej nie odwiedziłam przyszłej mamusi... jeszcze by mnie tymi swoimi pysznościami po głowie pobiła.

u 'teściów'

Skomentuj (87) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (380)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…