Wybrałam się dzisiaj do dziekanatu po dyplom.
Dziekanat z racji trwających wakacji jest czynny codziennie tylko godzinę. Kolejka jak kiedyś po papier toaletowy, zyzgakuje po korytarzu. Ludzie poddenerwowani, wiadomo - ostatnie terminy na podania, błędy w USOSie do korekty (cud techniki) i inne, pilne sprawy do załatwienia.
Nagle drzwi się otwierają, wychodzi wielce niezadowolona pani z dziekanatu (zrobić sobie kawę) i po drodze rzuca do tłumu:
- No proszę państwa, proszę ograniczyć swoje potrzeby, bo zaraz zamykamy.
I odeszła w siną dal, zmniejszając stan osobowy dziekanatu oraz jakąkolwiek szansę załatwienia czegokolwiek w dniu dzisiejszym.
No, ale pani zachciało się kawusi, więc co mogą biedni studenci zrobić.
Dziekanat z racji trwających wakacji jest czynny codziennie tylko godzinę. Kolejka jak kiedyś po papier toaletowy, zyzgakuje po korytarzu. Ludzie poddenerwowani, wiadomo - ostatnie terminy na podania, błędy w USOSie do korekty (cud techniki) i inne, pilne sprawy do załatwienia.
Nagle drzwi się otwierają, wychodzi wielce niezadowolona pani z dziekanatu (zrobić sobie kawę) i po drodze rzuca do tłumu:
- No proszę państwa, proszę ograniczyć swoje potrzeby, bo zaraz zamykamy.
I odeszła w siną dal, zmniejszając stan osobowy dziekanatu oraz jakąkolwiek szansę załatwienia czegokolwiek w dniu dzisiejszym.
No, ale pani zachciało się kawusi, więc co mogą biedni studenci zrobić.
dziekanat
Ocena:
421
(489)
Komentarze