Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#39315

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia, która wzbudza u mnie ogromny niesmak. Niestety nie jest wymysłem mojej wyobraźni i świadczy o tym, że niektórzy mocno mijają się z powołaniem.

Od czterech lat studiuję medycynę i obecnie jestem na drugim roku. Z różnych przyczyn, od zdrowotnych po wątpliwości, czy aby na pewno jest to właściwa droga. Na pierwszym roku jest przedmiot "Pielęgniarstwo". Studenci poznają podstawy obchodzenia się z pacjentem, proste zabiegi typu wkłucia, czynności przeciwodleżynowe, ścielenie łóżek, pomiary parametrów, jednym słowem sfera okołolekarska, czym "normalnie" zajmuje się pielęgniarka.

Zajęcia odbywały się w cyklu "zmianowym": w jednym tygodniu teoria i ćwiczenia na sobie, a w następnym tygodniu praktyka na oddziałach, w tym także w hospicjum. Dla mnie był to dramat. Pacjenci ciężko i nieuleczalne chorzy, których dni były policzone. Podstawowa higiena, nakarmić i silne środki przeciwbólowe. Nic więcej nie można było dla nich zrobić. I właśnie w hospicjum jeden ze studentów wypalił do pielęgniarki oddziałowej coś takiego:
- Jesteśmy studentami medycyny i chcemy się tu uczyć, jak się leczy ludzi, a nie zajmować się tymi roślinami. Możecie tylko sobie wyobrazić, jaka była reakcja oddziałowej. Wybuch bomby atomowej to pikuś.

Obecnie, jak wiecie, zmienia się system studiów medycznych. Dotychczas było 6 lat i rok stażu, teraz będzie 5 lat i rok stażu. Efekt jest taki, że "nowy" pierwszy rok to 3 "stare" lata. Dbajcie o zdrowie i nie chorujcie.

studia służba_zdrowia

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 634 (678)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…