Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#39321

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O pracownikach agencji nieruchomości będzie. Dalej zwę ich agentami, bez wnikania w szczegóły czy Ci, z którymi miałem do czynienia mieli stosowne licencje, czy też nie.

W ubiegłym roku wraz z żoną podjęliśmy decyzję o sprzedaży naszego mieszkania i przeprowadzce na wieś, w okolicach do 30 km od Warszawy. Kiedy trafił się nam zdecydowany klient i podpisaliśmy umowę przedwstępną, wyznaczającą termin opuszczenia przez nas mieszkania, musieliśmy z kopyta ruszyć do poszukiwań wymarzonego domu. Tym samym rozpoczęło się nasze korzystanie z „usług” agencji i zatrudnionych tam agentów.

Przez pierwsze dwa tygodnie obejrzeliśmy 9 domów, które wyszukaliśmy w Internecie w ogłoszeniach dodawanych przez agencje. Treść ogłoszeń, jak również opisy nieruchomości przez agentów w rozmowach telefonicznych, okazały się mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością, a co z tym związane z naszymi oczekiwaniami. Stwierdziliśmy, że w ten sposób to domu raczej szybko nie znajdziemy.

Wpadliśmy zatem na pomysł, że sporządzimy szczegółową listę naszych oczekiwań/pytań i po znalezieniu ogłoszenia w Internecie, najpierw telefonicznie odpytamy agenta (z reguły nie mieli bladego pojęcia o danej nieruchomości), a potem zestaw wymagań/pytań prześlemy na maila, prosząc o podanie, czy nieruchomość spełnia nasze wymagania. Dawaliśmy zatem agentowi możliwość skontaktowania się z właścicielem i zweryfikowania stanu nieruchomości z naszymi oczekiwaniami. Dopiero po potwierdzeniu, umawialiśmy się na oglądanie nieruchomości. Poniżej przedstawiam listę oczekiwań/pytań, a zarazem to co zastawaliśmy na miejscu.

1) Lokalizacja – zawsze dokładnie pisaliśmy o jaką miejscowość nam chodzi, a w przypadku większych miejscowości, nawet o jaką część/dzielnicę. Normą było to, że dom znajdował się w innej miejscowości niż ta podana w ogłoszeniu. Z reguły chodziło o odległości rzędu kilku kilometrów, ale raz podana w ogłoszeniu miejscowość X w rzeczywistości okazała się miejscowością Y, oddaloną od X o 15 km. Na moje pretensje, usłyszałem odpowiedź agenta, że...” Przecież Y leży w powiecie X, a dom jest bardzo ładny!”.

2) Cena – ustaliliśmy sobie pewne widełki cenowe w zależności od stopnia/jakości wykończenia domu, zagospodarowania terenu, stanu nieruchomości itp. Z reguły cena podana przez agenta była zaniżona w stosunku do ceny jakiej oczekiwał sprzedający, średnio ok. 20 000 zł. Z reguły podawano nam, że cena jest do negocjacji, na co sprzedający robił wielkie oczy. W jednym wypadku zaoferowano nam dom w cenie 520 000 zł do mocnej negocjacji, podczas gdy na miejscu okazało się, że cena wynosi 560 000 zł i absolutnie nie podlega negocjacji.

3) Dom wolnostojący – tylko taki dom nas interesował. Dzięki agentom wiem, że domem wolnostojącym jest zarówno segment, jak i bliźniak, pewnikiem dlatego, że mogą stać w danym miejscu…zgodnie z prawem budowlanym.

4) Powierzchnia działki – interesowała nas działka +/- 1000 m kw. Na miejscu okazywało się, że działka ma np. 600 m kw., a w jednym przypadku 450. Najlepsza była jednak oferta z działką 1550 m kw, gdzie na miejscu okazało się, że chodzi o 550 m kw, zaś ten 1000 to możemy sobie dokupić okazyjnie (podkreślenie agenta!) za 180 000 zł.

5) Odległości – interesowały nas odległości od domu do: szkoły podstawowej (mamy 8 letniego synka), przystanku (komunikacja z Warszawą) i najbliższego sklepu spożywczego. Zawsze zapewniano nas, że odległości te są niewielkie 500 m, 1000 no maksymalnie 1500, czyli takie które akceptowaliśmy. W rzeczywistości były to odległości od 3 do 6,5 km (zawsze ustawialiśmy licznik w samochodzie).

6) Droga – zawsze zadawaliśmy pytanie, czy droga jest gminna, czy prywatna. I tu w przypadku dróg prywatnych (nie mówię o krótkich np. 20 m dojazdówkach) wszędzie słyszeliśmy dokładnie taką sama odpowiedź na pytanie o odśnieżanie tj. na ulicy mieszka Pan Józek/Zenek/Stasiek/Maniek (niepotrzebne skreślić), który ma malucha z pługiem, taki mały traktorek lub innej maści pług i codziennie ot tak za friko odśnieża drogę. Na pytanie jak odśnieżają np. 300 m drogi gdy ww. Pan wyjedzie, rozchoruje się, wyprowadzi itp. nigdy nie otrzymałem odpowiedzi.

7) Media. Tu była pełna loteryjka poza prądem. W ogłoszeniu kanalizacja miejska, a na miejscu szambo lub piec gazowy, a na miejscu węglowy bo gazu nie ma, ale cyt. „ciągną”.

8) Wykończenie domu – akceptowaliśmy dom do częściowego wykończenia, ale wyraźnie podkreślaliśmy, że szukamy wyłącznie domu, w którym możemy od razu zamieszkać, a potem ewentualnie wykańczać jakieś dwa pokoje, czy drugą łazienkę. Oferowano nam domy, w których wykończenie ograniczało się do położenia podłóg, gładzi na ścianach i schodów na górę.

O innych sprawach jak np. pokazaniu nam domu, do którego nie było drogi dojazdowej, już nawet nie warto wspominać. Jeden agent natomiast mnie rozczulił, gdyż przez ponad miesiąc, co tydzień przesyłał nam mailem oferty domów w stanie surowym otwartym...

Reasumując, obejrzałem ok. 40 domów, z których co najmniej 30 nie powinno być nam w ogóle pokazanych, gdyż nie spełniało ponad 50% z wypisanych powyżej punktów. Straciłem kilka weekendów, sporo nerwów i kupę kasy na benzynę po to tylko, żeby zobaczyć nieruchomość, która w ogóle nie spełniała moich wymagań.

Korzystałem z usług zarówno dużych i znanych agencji, jak i niewielkich lokalnych. Różnic, poza wysokością żądanej prowizji nie dostrzegłem.

A finał jest taki, że od dwóch miesięcy mieszkam w domu, który kupiłem bez pośrednictwa agencji :)

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 599 (675)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…