Ostatnio opisywałem Wam wojnę jaką od miesiąca prowadzę z Pomarańczową Firmą, w końcówce wspominając iż w ciągu 48h ktoś ma rozwiązać mój problem/skontaktować się ze mną w sprawie jego rozwiązania. Minęło znacznie więcej niż 48h i... zero odzewu.
Dzwonię dzisiaj z rana na 19393 - pani Konsultantka przerywa mi w połowie zdania i krzyczy, że takie rzeczy to nie do niej tylko na infolinię 801 (swoją drogą może mi ktoś wytłumaczyć po co im aż dwie infolinie?). No ok, dzwonimy na 801 - pan Konsultant posłuchał wysłuchał mnie do końca i z rozbrajającą szczerością odpowiedział, że on takimi rzeczami się nie zajmuje i powinienem... zadzwonić pod 19393.
NIE! W tym właśnie momencie, całe moje opanowanie poszło do kosza i bardzo żywiołowo zażądałem ażeby przestali wreszcie lecieć w przysłowiowy męski organ rozrodczy (czasami pisany przez "h" a czasami przez "ch") i zaczęli mi pomagać.
Pomogło... w pewnym sensie. Konsultant doszukał się przyczyny, z jakiej internetu w domu rodziców nadal nie ma. Otóż okazało się, że pomimo mojego zgłoszenia o błędnym przeniesieniu go, wniosku korygującym i TELEFONIE OD KONSULTANTKI, KTÓRA PRZEPROSIŁA ZA WSZYSTKO, ZAOFEROWAŁA 50ZŁ RABATU NA RACHUNKU I ZAPEWNIŁA, ŻE INTERNET ZOSTAŁ ZNOWU URUCHOMIONY W MIEJSCU W KTÓRYM MA BYĆ, on nadal nadal dochodzi do mojego nowego mieszkania (swoją drogą ciekawe na co, ponieważ jest tam teraz tylko kabel Netii)!!!
I co ja mam w tej sprawie zrobić? Złożyć pisemną prośbę o przeniesienie go tam gdzie ostatecznie ma być! Ostatecznie (po długich konsultacjach) pan Konsultant poinformował mnie łaskawie, że CHYBA wystarczy jeśli złożę wniosek przez stronę internetową. A dlaczego nie wystarczy telefonicznie? Ponieważ.
Złożyłem wniosek i czekam...
Dzwonię dzisiaj z rana na 19393 - pani Konsultantka przerywa mi w połowie zdania i krzyczy, że takie rzeczy to nie do niej tylko na infolinię 801 (swoją drogą może mi ktoś wytłumaczyć po co im aż dwie infolinie?). No ok, dzwonimy na 801 - pan Konsultant posłuchał wysłuchał mnie do końca i z rozbrajającą szczerością odpowiedział, że on takimi rzeczami się nie zajmuje i powinienem... zadzwonić pod 19393.
NIE! W tym właśnie momencie, całe moje opanowanie poszło do kosza i bardzo żywiołowo zażądałem ażeby przestali wreszcie lecieć w przysłowiowy męski organ rozrodczy (czasami pisany przez "h" a czasami przez "ch") i zaczęli mi pomagać.
Pomogło... w pewnym sensie. Konsultant doszukał się przyczyny, z jakiej internetu w domu rodziców nadal nie ma. Otóż okazało się, że pomimo mojego zgłoszenia o błędnym przeniesieniu go, wniosku korygującym i TELEFONIE OD KONSULTANTKI, KTÓRA PRZEPROSIŁA ZA WSZYSTKO, ZAOFEROWAŁA 50ZŁ RABATU NA RACHUNKU I ZAPEWNIŁA, ŻE INTERNET ZOSTAŁ ZNOWU URUCHOMIONY W MIEJSCU W KTÓRYM MA BYĆ, on nadal nadal dochodzi do mojego nowego mieszkania (swoją drogą ciekawe na co, ponieważ jest tam teraz tylko kabel Netii)!!!
I co ja mam w tej sprawie zrobić? Złożyć pisemną prośbę o przeniesienie go tam gdzie ostatecznie ma być! Ostatecznie (po długich konsultacjach) pan Konsultant poinformował mnie łaskawie, że CHYBA wystarczy jeśli złożę wniosek przez stronę internetową. A dlaczego nie wystarczy telefonicznie? Ponieważ.
Złożyłem wniosek i czekam...
Będzin
Ocena:
260
(322)
Komentarze