Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#39389

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historie agaopo i waitress o ubezpieczeniach, przypomniały mi moją z przed roku.
Słowem wstępu:
Jak każde dziecko w moim wieku, posiadałem szkolne ubezpieczenie grupowe. Moja choroba nowotworowa zaczęła się od wypadku, wskutek którego doznałem złamania żebra bez przemieszczenia.
Przez ok. półtora roku miałem potworne bóle dokładnie w tym miejscu. Pod koniec tego okresu zwijałem się z bólu.

Decyzja: biopsja. Na sali operacyjnej doktorek-matołek stwierdził, że on biopsji nie zrobi, bo to NA PEWNO KRWIAK. Rzekomego krwiaka zdrenował. A że nowotwór osteosarcoma rozchodzi się z krwią, to po miesiącu miałem kulę o średnicy 9,4 centymetra.

Decyzja: na odział na (prawdziwą tym razem) biopsję.
Diagnoza: nowotwór pnet/jułing, czy jakoś tak.

Decyzja: półroczna (oczywiście inna niż powinna) chemioterapia przedoperacyjna.
Skutek: Częściowy "paraliż" nóg, albo jak kto woli polineuropatia oraz zespół bolesnej algodystrofii.

Moja mama wystąpiła odszkodowanie za trwały uszczerbek na zdrowiu, w skutek nieszczęśliwego wypadku.
Odszkodowanie przyznane. 129 PLN.

ubezpieczenia szpital

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 830 (882)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…