Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#39483

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Działo się to parę lat temu w moim rodzinnym mieście nad Wartą. W ramach pracy (no i trochę po pracy) spędzałam sporo czasu z naprawdę miłym Włochem. Pomagałam poruszać się po mieście na prośbę mojego szefa, tłumaczyłam dokumenty w czasie spotkań, itd.

Pewnego dnia prosto z biura odbierałam go z hotelu. Wybieraliśmy się na spotkanie w centrum, przy kolacji. Ponieważ cały czas rozmawialiśmy (po angielsku, nie znam włoskiego), gdy pojechała taksówka, nie przerywając rozmowy, wsiadając rzuciłam nazwę restauracji wraz z odruchowym "please" na końcu. Muszę zaznaczyć że droga powinna nam zająć jakieś siedem minut, prosta jak strzała. Ale kierowca jakoś dziwnie skręcił, może jakiś wypadek był o którym on wie a ja nie, myślę sobie kontynuując rozmowę, nadal ani słowa po polsku.
Powiedziałam Włochowi co się dzieje, a że miał poczucie humoru powiedział, że możemy sobie doczekać finału.

Jedno wam kochani powiem, że jeżeli wybieracie się do Poznania, dobrze by było poszukać tego przewodnika po naszym pięknym mieście. Takiej wycieczki jeszcze nie miałam, zaliczyliśmy katedrę, stare miasto, Kaponierę, Cytadelę, Maltę, kawałki winograd, piątkowa, stare Zoo...

Po dobrych 45 minutach zatrzymaliśmy się przed upragnionym lokalem. Taksówkarz bez słowa wskazał na licznik (ponad 150 złotych) oczekując zapłaty. Wtedy właśnie postanowiłam się wreszcie odezwać.

- Proszę, tutaj 30 złotych za kurs. Rozumiem że ta wspaniała wycieczka była prezentem powitalnym dla naszych międzynarodowych gości, ilustrująca naszą poznańską uczciwość i gościnność.

Ciekawe ile osób odwiedzających Targi miało przyjemność poznać zakamarki naszego miasta...

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1183 (1211)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…