#39519

W I klasie LO razu pewnego zapowiedzieli nam prace klasową z angielskiego. Było to pod koniec roku więc dla niektórych uczniów była to możliwość wyciągnięcia lepszej oceny na koniec lub typowego "byle na dwa".

Dla jednego z chłopców była to życiowa szansa ponieważ gdyby wpadła mu kolejna jedynka z pracy klasowej siedział by drugi rok w tej samej klasie, więc rozumiecie obraz sytuacji. Jacek przeją się tym bardzo i poprosił najlepszego ucznia by mu pomógł i pomógł ale to jeszcze jak! Z chłopaczka który po angielsku się nie przedstawi zrobił się rodowy angielski dżentelmen z najlepszą oceną z klasówki. Ale tutaj pojawia się niespodzianka. Otóż dwaj inni delikwenci się wycwanili i z internetu mieli gotowca (dla niewtajemniczonych: po prostu w internecie znaleźli arkusz pracy klasowej, rozwiązali i wykuli na pamięć). Pani od angielskiego (Pani A.) się to oczywiście nie spodobało, no bo jak to tak??? Trzej najwięksi angielscy analfabeci a tu szóstki z pracy klasowej! Niemożliwością toż to jest! Sprawa wylądowała u wychowawcy (który po za tym wcale ich nie bronił, a przecież chyba taką ma rolę, prawda?) a potem u dyrekcji która zarządziła powtórkę sprawdzianu dla całej klasy. Zanim termin ponownej klasówki nastąpił byliśmy wszyscy przepytywani czy nie widzieliśmy jak chłopcy ściągają (oni serio myśleli że ich wydamy gdyby tak było???).

Wreszcie nastał sądny dzień. Sprawdziany wspomnianych trzech chłopców zostały sprawdzone od ręki przy wychowawcy i dyrekcji. I o ironio! Jacek znów zabłysną na szóstkę a pozostali chłopcy dostali czwórki. Pani A. robiła się coraz bardziej czerwona aż w końcu wybuchła i stwierdziła że pracy nie uzna i nie wpisze tych ocen. Dyrekcja i wychowawca przytaknęli. Pani A. ocen nie wpisała nikomu z tej pracy klasowej, jakby w ogóle jej nie było.

Jacek i pozostali dwaj chłopcy zostali na drugi rok w tej samej klasie.

och szkoła...