Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#39523

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pan X prowadzi wraz z żoną firmę budowlaną w niewielkim mieście na wschód od Warszawy. Trzeba mu zrobić reklamę. Pan X wysłał mailem zdjęcia i tekst. Tekstu za dużo, ale napisany całkiem porządnie. Poskracałam, posklejałam, stworzyłam z niego krótką informację - firma pana X jest najfajniejszą firmą po tej stronie Wisły i budujcie swoje domy tylko z panem X.
Koleżanka w studio zaczęła ogarniać grafikę. Większość zdjęć "leciała" - budynki sprawiały wrażenie walących się na prawo, lewo lub do tyłu - po prostu źle zrobione zdjęcia, pod nie tym kątem. Walczyła z prostowaniem, dobierała tła, czcionki...
W końcu wysyłamy do pana X pierwszą wersję.
Odpowiedź - w wolnym tłumaczeniu, że jesteśmy głupie i mamy wszy na płucach, reklama brzydka, tekstu za dużo, zdjęcia źle ułożone, mamy mu wysłać coś nowego.
No to siedzimy, biedzimy, w końcu jest. Wysyłam.
Znowu źle. Nazwa "FirmaBudowlana" to jedno, ale dlaczego pod nazwą nie ma "Pan i Pani X"? - No cóż, w materiałach od Państwa funkcjonowała tylko nazwa, bez nazwiska. Dodajemy nazwisko. Usuwamy jedno zdjęcie, dodajemy drugie. Usuwamy jeszcze dwa i dodajemy jedno. Stawiamy całą reklamę do góry nogami.
W końcu pan zaakceptował reklamę. Po piętnastu przełamaniach z naprawdę ładnego produktu zrobiło się badziewie, ale cóż, klient nasz pan.
Dzwonię do studia uradowana, mówię koleżance, że reklama ma akcept, wlewamy ją do książki i spuszczamy zasłonę milczenia...

A tu nie, o godzinie 17 telefon. Ktoś się nie przedstawił, za to zaczął się drzeć w słuchawkę. Mocno agresywnie. I z akcentem godnym Kargula i Pawlaka razem wziętych. Nie, nie mam zupełnie nic do ludzi mówiących z regionalnym akcentem, dopóki nie robią błędów językowych (czyli na przykład nie "godzina czasu" - Olsztyn i bardziej w górę). Pracuję z ludźmi z całego kraju, dogaduję się i z Poznaniakami, i z mieszkańcami Podlasia, a nawet z Krakusami ;) Chcę Wam nakreślić komizm sytuacji, kiedy facet z bardzo "wschodnim" akcentem drze się:
"Skąd wy jesteście? Z Ukrainy? Z Rosji jakiejś? Takie z was wydawnictwo, że błędy ortograficzne robicie???"
Przyznaję, że zdębiałam, co jak co, ale błędy ortograficzne raczej mi się nie zdarzają. Poprosiłam pana o chwilę spokoju i obiecałam, że zaraz zajrzę do tej reklamy - z jego wrzasków wywnioskowałam, że to pan X.
Patrzę, patrzę, czytam - kilkanaście słów przeczytałam ze dwadzieścia razy, zanim oddzwoniłam.
"Witam, dzwonię z wydawnictwa ..., przejrzałam Pańską reklamę i nie widzę w niej błędów."
Jako że pan znowu zaczął się drzeć, poprosiłam na spokojnie, żeby powiedział, gdzie on te błędy ORTOGRAFICZNE widzi.
Otóż okazało się, że panu X nie podobało się dzielenie wyrazów. Bo mu "pani nauczycielka" powiedziała, że inaczej się dzieli - to jest, rozumiecie, ortografia. I błędem, uwaga, ortograficznym (sic!) jest stawianie przecinków tam, gdzie według niego powinny być kropki. Cóż, przecinki były postawione zgodnie z zasadami polskiej interpunkcji, a podział wyrazów był jak najbardziej prawidłowy. Tłumaczę to panu X, ten stwierdza, że skoro ja się znam, to ok. Za wrzaski nie przeprosił. To jednak nie koniec.

Po 5 minutach przychodzi mail.
Ze wszystkimi "błędami", które pan X zgłosił. Chce, żeby poprawną polszyznę zmienić zgodnie z tym, co mu "pani nauczycielka" powiedziała. Biedne dzieci, jeśli jakieś uczy...
"Proszę jeszcze o poprawienie w tekście przenoszenie wyrazów na: pu-blicznej(zamiast pub-licznej) obie-ktach (zamiast obiek-tach). Te formy są bardziej przyjęte i poprawne." - to jedynie wycinek z maila.
Odpisałam, że dziękuję bardzo za wysłanie mi tego na piśmie, mam podkładkę, że to nie ja "puściłam" błędy i niniejszym informuję właściciela książki, że wydawnictwo nie przyjmuje odpowiedzialności za treść reklamy.

I tylko pusty śmiech mnie ogarnął i ręce mi opadły, bo otrzymuję w odpowiedzi: "dobrze, proszę zamieścić TĄ reklamę"...
Ale to ja jestem "z Ukrainy czy innej Rosji" i to, że językiem polskim zarabiam na życie od około 10 lat, się nie liczy.

Oczywiście puścić (kogo? co?) TĘ reklamę. Tą reklamą można ewentualnie komuś w łeb przywalić.

mała firma na wschód od Warszawy

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 92 (298)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…