Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#39633

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed czterech lat, miała miejsce tysiące kilometrów za granicami naszego kraju. Nie będzie ani trochę śmiesznie, nie będzie happy endu. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach.

Letni wieczór. Było już dość ciemno. Odprowadzałem moją dziewczynę do domu. Okolica zwykle względnie spokojna. Pożegnaliśmy się i poszedłem do siebie. Nie minęło więcej niż minuta gdy usłyszałem przeraźliwy krzyk z jej klatki schodowej. Wbiegłem tam do słownie ze starymi, drewnianymi drzwiami i zobaczyłem jak na piętrze dwa ćpuny dobierają się do mojej kobiety. Zawrzało we mnie. Straciłem nad sobą panowanie. Rzuciłem się na nich, mimo iż miałem tylko pięści przeciwko ich nożom. Nie wiem jakim cudem, udało mi się przerzucić jednego z nich przez barierkę na niższe piętro. Musiał stracić przytomność, bo do walki już nie wrócił. Zacząłem szarpać się z drugim, na schodach było już sporo krwi. Jego nóż sięgnął mnie kilka razy, ale nie czułem tego. Po którymś z kolei ciosie, to ja miałem nóż. Nie jestem w stanie wytłumaczyć jak go odebrałem. To działo się tak szybko, dźgałem bez opamiętania. Osunął się na ziemię. Agata leżała na schodach. Jej zwykle ciepłe spojrzenie było zimne i puste. Tego dnia zginęły dwie osoby.

Mimo iż minęły cztery lata, mimo iż sąd mnie uniewinnił, ciągle czuje się winny śmierci dwóch osób. Gdybym zrobił cokolwiek inaczej, gdybym zabrał ją do siebie, gdybym wezwał najpierw policję... Jednak ja wybrałem chyba najgorsze rozwiązanie. Po co o tym wszystkim mowie? Nie mam pojęcia. Wierzyłem chyba ze mi ulży. Nie ulżyło.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 281 (391)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…