Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#39700

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem kłębkiem nerwów. Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Jak tak dalej pójdzie to stanę się niebezpieczna dla samej siebie.

Ale od początku. Miałam faceta, narzeczonego właściwie. Plany na przyszłość, ślub, dziecko, wszystko od A do Z zaplanowane. Mieliśmy mnóstwo znajomych, dostawałam kwiaty, odprowadzał i odbierał mnie ze szkoły, zrezygnował z pracy za granicą, żeby być przy mnie całe wakacje. Ile ja się nasłuchałam:
"jaki ideał, jak ty to zrobiłaś, że on jest tak w tobie zakochany? Świata poza tobą nie widzi!".
Sielanka? A guzik prawda.

To wszystko było prawdą, ale tylko jej częścią. Tysiące wymyślonych historyjek, które miały mi pokazać jaki on biedny/wspaniały (zależnie od sytuacji). Wieczne fochy, gdzie właściwie nie miałam prawa mieć swojego zdania. Nie mogłam się do znajomych odezwać nawet słowem, gdy on był obok. Nigdy nie zapomnę awantury, którą mi urządził, gdy chciałam iść do domu coś zjeść (bo on jest zmęczony, a ja bez niego nie mam prawa iść przez miasto!). Później awantury były coraz większe, zdarzało się, że mnie popychał, bo
"Mogłaś się domyślić, że ja będę szedł tędy z tym sokiem, krowo!".
Bolało, gdy mój ojciec przyłapał go na zdradzie, ale wybaczyłam. Bolało, gdy przy mnie podrywał inne laski, ale wierzyłam, że to żarty. Najbardziej zabolało, gdy spotkaliśmy mężczyznę, który wyrządził mi kiedyś dużą krzywdę. Popłakałam się i uciekłam z nerwów. Co usłyszałam?
"Zamknij się, to wszystko twoja wina, bo jesteś kur*ą! Szmata."
Miałam zakaz malowania się, bo
"malujesz się po to, żeby mnie zdradzać".

Czarę goryczy przelał jego tekst na dzień dobry, gdy w rocznicę zadzwoniłam do niego: "Co, już się puściłaś?".
Nie wytrzymałam.

Nabrałam odwagi, ale to nie koniec historii. Chce ktoś posłuchać o tym, jak piekielnie uprzykrza mi życie po rozstaniu?

sercowo

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (395)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…