Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#39745

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ok. godziny 7 rano obudził mnie... dźwięk. Niezidentyfikowany, nie wiadomo skąd. Co jakiś czas znikał, by pojawić się znowu. Ok. godziny 13, moja irytacja osiągnęła poziom, który kazał mi szukać źródła dźwięku do skutku. Padło na balkon sąsiadów nade mną. Nazwijcie mnie idiotką, ale to był jakby... skrzek dogorywającego kruka. Albo wyjątkowo dziwne miauczenie kota. O ile wiem sąsiedzi zwierząt nie mają.

Z mieszanymi uczuciami poszłam zapukać. Otworzyła mi Pani Sąsiadka, kobieta zupełnie normalna, nie żaden plastik-fantastik czy coś w tym stylu, gospodyni domowa i młoda mama.
- Dzień dobry... wie pani, od rana coś słyszę od pani z balkonu i troszkę mnie to irytuje, czy państwo może trzymają jakieś zwierzę na balkonie?
Kobieta w sekundę (dosłownie!) zbladła i jak nie ryknie na całą klatkę:
- O KU**A MAĆ!!! ZAPOMNIAŁAM!!!
Lotem błyskawicy rzuciła się do drzwi balkonowych.
Moje dobre wychowanie natychmiast przegrało w starciu z ciekawością i bez zaproszenia ruszyłam za nią.

Tak, moi Państwo...
Matka Roku o godzinie 6 wystawiła swoją 4-miesięczną córkę w wózku na balkon i... zapomniała.
Dzieciak był siny od płaczu. Nadmienię jedynie, że pogoda dziś nie była najlepsza...
Kobieta chciała mi dziękować, ale zamilkła w poczuciu winy, napotykając mój kamienny wyraz twarzy.
No koniec najlepsze: zmierzam do wyjścia w milczeniu, a ta do mnie:
- Tylko błagam! Niech pani nie mówi mojemu mężowi, on by mnie chyba zabił.

Zastanowię się.

blok

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 365 (401)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…