Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#39780

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Słowem wstępu, jestem tu nowy więc sie przywitam;)
Z góry przepraszam za błędy;)
Pewnie jak wielu z was zdarzyło mi sie uczęszczać do szkoły średniej, w moim wypadku do technikum w małej wsi, aczkolwiek pięknej. Jako ,iż był słaby dojazd zdecydowałem sie zamieszkac w internacie ( najlepsze lata życia jak dotąd). Jaki internat jest wielu z was wie, a tym co nie wiedzą powiem, że mieszkają w nim uczniowie z różnych klas, w różnym wieku o innych poglądach, również dzieciaki z domu dziecka.
Był również ON, samozwańczy pan i władca internatu, który młodszym kazał mówić na siebie "Szefo", był w 4 ostatniej klasie, mianował sie szefem, gdy właśnie został jednym ze starszych uczniów, wcześniej był bardzo sympatycznym i fajnym chłpakiem. Jako, iż byliśmy równolatkami miałem daleko w poważaniu jak on każe do siebie mówić póki nikomu tym krzywdy nie robił... A zrobił ich kilka, jedną z tych bardziej piekielnych było znęcanie się na 16 letnim chłopcu z domu dziecka. Po wielu upomnieniach i prośbach z mojej strony by dał mu spokój odpuścił, tak mi sie wydawało. Szefo uznał, że będzie lepiej jak zacznie uprzykrzać chłopakowi życie, gdy mnie nie będzie w pobliżu i tak dochodzimy do sytuacji piekielnej.
Pewnego dnia usłyszałem będac w pokoju wielkie poruszenie w łazience, wyszedłem sprawdzić o co chodzi i widze "szefa", jak krzyczy na jednego z 1 klasistów:
Ja,[Sz]efo,[P]ierwszak.
Sz: Jak tam nie na*rasz bedziesz miał prze*ebane do końca roku, ja ci to gwarantuje!!!
P: Ale ja nie chcę, to mój kolega z klasy ja tak nie mogę.(ze łzami w oczach)
P, trzymał plecak w dłoni, który nie był jego, gdy mnie zobaczyl schował go za siebie.
Ja: Co się tu dzieje, Sz czego na nieko krzyczysz i czyj to plecak?
Sz: Oj summers, to taki mały żarcik miał być...
Ja: Jak mały skoro P juz prawie płacze?
I w tym momencie wszyscy sie rozeszli, złapałem po drodze jednego z moich kolegów pierwszaków i spytałem o co chodzi, otóż Sz aby umyć ręce od swoich niecnych zamiarów postanowił, iż będzie fajnie jeżeli zatrudni jednego z pierwszaków, by ten "skasztanił" się w plecak chłopaka z domu dziecka(chłopaka nie było w jego pokoju, więc nic o tym by nie wiedział). No myślałem, że chyba sobie jaja ze mnie robi, poszedłem do Sz by wszystko wyjaśnił, on pokornie przeprosil i powiedział, że i tak by tego nie zrobił itp. Ok głupi byłem, uwierzyłem do dnia następnego... Zobaczyłem "ofiare" Szefa jak wędrował z kierownikiem do Internatu. Sz doprowadził swój niecny czyn do realizacji, gdy odrabiałem lekcje z dziewczynami na 1 piętrze. Do końca mu nie wyszło, bo tylko wrzucili Chłopaczkowi do plecaka papier toaletowy z niewielka zawartością, także chłopak dopiero poczuł na lekcji jak otworzył plecak;/ Sz, nigdy nie został ukarany przez szkołę, nikt z nas nie byl donosicielem, więc ja ze wzgledu na swoja pozycję w "szkolnym stadzie" poszedłem do Sz i do P, pogroziłem, że jeżeli chłopak nie zostanie przeproszony i nie odkupią mu plecaka to ja sie postaram w inny sposób niż donosicielstwo, by ich za to kara spotkała, a wiedzieli że ja potrafię (użyłem ostrych słów i gróźb, z czego dumny nie jestem, a dla czego podziałalo opowiem innym razem)...efekt plecak odkupiony, chłopak niestety przeprosin nie usłyszał i przeniósł sie do innej szkoły, Sz skończył szkołe ale nikogo już nie nękał do konca swojej nędznej egzystencji w szkole.
Prosze, powiedzcie mi na co tak dręczyć niewinnego chłopaka, którego i tak życie nieźle kopnęło, tylko po to by można sie było pośmiać z pożal się Boże "żartu".
Przepraszam z góry, za styl pisania i prosze o wyrozumiałość jako, iz jest to moja pierwsza historia. Pozdrawiam;) jak się spodoba opiszę więcej;)

Kochana Szkoła

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 85 (195)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…