Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#39815

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem tu nowa, więc za wszystkie błędy z góry przepraszam.

Słowem wstępu. Jestem nauczycielką matematyki w niewielkiej mieścinie. W pracy zdarzyło mi się parę sytuacji, które myślę są godne opisania.

Sytuacja nr 1.

Sprawdzam sobie sprawdziany, klasy 4 (szkoły podstawowej). Odwracam test na drugą stronę i widzę kilkanaście niecenzuralnych rysunków, zajmujących całą kartkę. Lekkie zdziwko, a nawet nie lekkie, bo komu takie rzeczy w głowie w wieku 10 lat?

Następnego dnia, na lekcji z tą klasą, starałam się wyjaśnić całą dość niemiłą sytuacje. Podchodzę do tej dziewczynki i tłumacze jak sprawa wygląda. [J]- ja [Dz]- dziewczynka

[J]: Wiesz ... takich rzeczy się nie rysuje, a zwłaszcza na sprawdzianach. Test musisz napisać jeszcze raz...
[Dz]: Spierd**laj stara (ciąg epitetów)! Nie będę tego
gów** pisać jeszcze raz, chyba cie poje*!

Dziewczynka została natychmiast wysłana do dyrektora, który uciął sobie z nią miłą pogawędkę. Rodzice lub opiekunowie mieli zjawić się w szkole na następny dzień. I przyszli. Mamuśka typowy plastic-fantastic. Ojciec nie raczył się pojawić. Między dyrektorką, kobietą a mną nawiązała się następująca rozmowa: ( [D]- dyrektor, [M]- matka)
[D]: Chcieliśmy z panią X poinformować panią o zachowaniu pańskiej córki...(tu tłumaczy całe zajście)
[M]: Ale ja nie rozumiem o co chodzi. Przecież MOJA córka nie mogła zrobić nic złego, ona to taki aniołeczek jest. Ona w ogóle nie zna takich słów, bo skąd?

Do gabinetu została także wezwana dziewczynka, która po wcześniejszej rozmowie ze szkolnym pedagogiem, potwierdziła, że to co mówi dyrektor jest prawdą. Matka po prostu wzięła, zaczęła szarpać ją za włosy i wyciągać z gabinetu krzycząc: 'Ja ci dam ty kur* mała. Popierd* cie, takie rzeczy pierd*, przy tym starym frajerze i tej starej dziwk*?!"

Brakło nam słów.

Sytuacja nr 2.

Znowu sprawdzam testy tym razem klasy 6. Pare uczniów dostało jedynki, inni lepsze oceny jak to zwykle bywa. Następnego dnia rozdaje owej klasie poprawione już prace, większość przyjęła do wiadomości fakt, że należy poprawić itp. Niestety nie wszyscy.

Chłopak dostał 1 i tak jak ustalone jest w kodeksie szkoły, musi tą ocenę poprawić. Uczeń miał zazwyczaj dobre wyniki, więc przyszedł na poprawę, zależało mu na dobrej ocenie, bo z poprawy dostał... aż 2. Pytam, czy chce jeszcze poprawić, bo dam mu taką możliwość na co on jedynie stwierdził [Ch]- chłopak
[Ch]: Mam to w dup.ie, nie chce mi się tego poprawiać.

No ok, jego sprawa. Pod koniec roku przyszedł, zapytać co on może zrobić, żeby dostać 4 na koniec, bo mu brakuje do paska. Odpowiedziałam klarownie, że teraz to już raczej nic ta 2 mu zawala, a poprawiać mu się nie chciało.

Następnego dnia przyszedł z ojcem, który na środku korytarza zrobił mi piekielną awanturę, że mam natychmiast zmienić jego synowi ocenę roczną, bo nie będzie miał paska, a on chce do dobrego gimnazjum iść! [J]- ja, [O]- ojciec
[J]: No niestety, nie chciało mu się kiedyś oceny poprawić, i teraz nie mam możliwości żeby mu tą ocenę podciągnąć na wyższą, nawet mimo szczerych chęci.
[O]: W tej chwili dawaj mu tą wyższą ocenę ty kur*! Zapłacę ci ile będziesz chciała, ale ta ocena końcowa to ma być co najmniej 5, rozumiesz?!
[J]: Proszę w tej chwili przestać mnie szarpać. Nie przyjmę od pana żadnych pieniędzy uczeń ma 3 i tak pozostanie.
[O]: Ty dziw**, szmato ja cie do sądu podam!

Sytuacja nr 3.

Dziewczyna prosi o wyższą ocenę roczną (miała mieć 2). Widzę że się stara i w ogóle, ale nie mogła dostać wyższej oceny (nauczyciele wiedzą, że mimo chęci, samych 2 i 3 w dzienniku raczej nie da się zmienić na 5 i 6). Poza tym co dać dziewczynie która nie umie obliczyć ile to jest 2 + 2?

No dobra coś tam jej się udało jakiś konkurs, czy coś takiego, dobra masz tą 3.
Następnego dnia przyszła Piekielna mamusia [PM] i prosi o 6 dla swojej córeczki.
[J]: Jak mam jej wstawić 6, skoro ona nic nie umie?
[PM]: Jak to nic nie umie? Ona olimpiadę (ciekawe jaką) wygrała, jest najlepsza z matematyki z całej rodziny!
[J]: Niestety jej umiejętności nie wykraczają poza wymagania edukacyjne potrzebne na ocenę dostateczną.- Już chce się odwrócić i odejść w swoją stronę, kiedy ona mocno łapie mnie za nadgarstek i zaczyna wrzeszczeć.
[PM]: Jak śmiesz! Czegoś takie nie można robić! To jest niezgodne z prawem! Dlaczego taka suk* jak ty, tutaj w ogóle pracuje. Taka ciot*, szmata nie może pracować z dziećmi wariatka jakaś.

Myślałam, że to koniec Piekielnej Mamusi. Jednak nie. Codziennie telefony (zastanawiające skąd ona miała mój numer), o porach co najmniej nocnych i standardowe pytania:
[PM]: Podwyższysz mojej córuni ocenę?
Po usłyszeniu odpowiedzi przeczącej
[PM]: Jak śmiesz?! Ja cie zniszczę..! Ty suk*, kur* - i w tym momencie się rozłączam.


Uroki bycia nauczycielem. ;)

Uroki bycia nauczycielem

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 226 (346)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…