Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#40104

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez wakacje dorabiałem za granicą.

Z racji że jeszcze prywatnego wehikułu nie posiadam (nie potrzebuje do codziennego życia), skorzystałem z usług firmy zajmującej się przewozem ludzi. Nie mieszkam w żadnym z większych polskich miast, zatem pozostałą trasę w ojczyźnie pokonałem dzięki PKP i PKS. Tyle na wstępie.

Podróż busem do kraju trwała raptem 8 godzin. Osiem godzin, wpatrując się w łysinę dziadka, licząc jego włosy na które miałem idealny widok, bo dziadzio korzystając z opcji nachylenia siedzenia ułożył się w pozycji niemieckiego turysty na Mallorce - maksymalne odchylenie do tyłu. Mając niecałe dwa metry wzrostu mam odpowiednio dłuższe uda - potrzebuje trochę przestrzeni. Moje prośby i pytania zostały po prostu zignorowane (wada słuchu?). Skończyło się na jeździe bokiem do kierunku jazdy, z nogami zwisającymi z boku siedzenia.
Do tego dochodzi higiena osobista, która miała w jego życiu jeden z niższych priorytetów. Krótko mówiąc - słodki smród szczypiący w oczy.
Osiem godzin, kołysząc się z aromatycznym starcem na kolanach. Sen - niet.
Mogłem obudzić, szturchnąć... niech śpi, młody jestem, wytrzymam, szkoda mi go, starego śmierdzącego egoisty. Poza tym mam anielską cierpliwość.

O godzinie 4 rano drepczę sobie przez pewną ciemną uliczkę pewnego ojczystego miasta. Elegancko ubrany facet z walizką - łatwy cel.
Na scenę wchodzą reprezentanci mniejszości latawcowej. Któż to taki?
Korpus - Dwa patyki na krzyż, kąt ręce-tors równy 90 stopni.
Materiał - 100% poliester, zwykle trzy białe paski, lub bluzka propagująca polską gastronomie "Jem Pierogi na 100%"
Odgłosy - Samogłoski typu "E!", chrząknięcia, czasami odgłosy przypominające złożone zdania, ale rzadko
Występowanie - Zwykle grupy składające się z dwóch samców, nigdy pojedynczo, brak samic.

Latawce rozpoczynają rozmowę gwizdnięciem. Widocznie oprócz nadmiaru testosterony mają również problemy z rozróżnianiem homo sapiens sapiens od psów. Idę dalej.
Latawce pytają się o papierosy. Osiemnaście lat - wątpliwe. Dla was nie mam. Idę dalej.
Latawiec alfa prosi o możliwość dokonania rozmowy z mojego telefonu. Niet. Idę dalej.
Latawiec alfa dogania mnie, szarpie za płaszcz i pewnym tonem stawia jego wymagania "Telefon albo w******l". "Ani jednego ani drugiego nie dostaniesz" Ignoruję, idę dalej.
Latawiec kumuluje swoją moc i uderza piąstką gabarytów piłeczki golfowej w moje plecy. Z początku dziwiłem się cóż za dowcipniś raczy rzucać papierkami w przechodni późną nocą.
Walizka ląduje na ziemi, latawiec po kilku sekundach również. Drugi latawiec, oddany swojej grupie, próbował dokończyć "rabunku" napoczętego przez swojego kolegę. Nieszczęśnik nie wiedział że dobre chęci nie gwarantują udanego ataku. W szczególności jeśli atakuje się osobę dwa razy większą od siebie samego.
Latawiec alfa zdążył wstać i po solidnym kopniaku w dupsko poczuł wiatr, który porwał go w innym kierunku.
Drugiego trzymałem uparcie na parterze, obok walizki. Moje "Telefon albo w******l" zadziałało w trybie instant.
Nadaremnie szukałem w jego liście numerów kontaktów jak "Mama", "Matka", "Rodzicielka", "Opiekunka". Matkę, która go nosiła dziewięć miesięcy pod sercem miał zapisaną jako "Stara"...
Czwarte - Czcij ojca swego i matkę swoją.

Z rozmowy wynikło że "Stara" nie wie gdzie jest jej pierworodny. Nie wie co porabia nocami. Nie była też zbytnio ciekawa dlaczego z telefonu jej syna dzwoni obcy facet, ani co się aktualnie z jej synem dzieje.
Dobra, czas na edukację. Na policję nie zadzwonimy, mogłoby wyjść że ja atakowałem. Monologu który wtedy prowadziłem nie będę cytował. Anielską cierpliwość szlag trafił. Latawiec, walcząc ze łzami otrzymał swój telefon i ze słowami "Masz prze banan e" zniknął w bocznej uliczce.
Zabrałem swoje toboły i podreptałem już szybszym krokiem dalej.

Może i wykorzystałem swoją przewagę fizyczną ale gdyby napadli na kobietę, dzieciaka albo wonnego staruszka z busu? Gdyby mieli broń? Osobiście myślę że nie wyniosą z tego żadnego morału. Z tak ignorancką matką to już nie sprawa jednorazowego staropolskiego lania.

A na zakończenie perełka tej nocy. Zmęczenie i mózg pracujący już w trybie energooszczędnym spowodowały, że nie sprawdziłem na jakich stacjach zatrzymuje się mój pociąg. Nie chciałem pojechać za daleko, dlatego jedną stację przed moją przydałoby się ustawić u drzwi z bagażem w ręku. Przeciętny postój trwał raptem 10 sekund, brak szans na udanie się z mojego przedziału do drzwi w tym czasie. Dobrze że jest kontrola biletów, można zapytać.
[J] Wie pan jakie są stacje przed XYZ?
[K] Tak. (facet wyraźnie również pracuje w trybie standby)
15 sekund ciszy.
[J] Dziękuję.

Dopiero po kilku chwilach zorientowałem się że z tej rozmowy nic nie wynikało. Facet zniknął już z horyzontu i nie wrócił. Nie, nie zdążyłem wysiąść.

dworzec

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 501 (595)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…