Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#40124

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako, że zbliża się "szara jesień" zamiast pięknej, złotej, postanowiłam opisać sprawę szatni w mojej szkole. Uczniów kilkaset, jedno pomieszczenie 3x3 metry z wieszakami. Wieszaków jest 200. Uczniów więcej.
Przed "szatnią" jest korytarz, gołe płytki, nie ma nawet głupiej ławki, żeby przysiąść i buty zdjąć, na stojąco. Oczywiście, nie ma tam ani jednego kaloryfera. U nas trzeba chodzić w kapciach, nie można mieć adidasów czy trampek. Szatniarki otwierają szatnię w listopadzie, zamykają w marcu. W październiku/kwietniu jest za zimno, żeby nie nosić kurtki i butów zimowych? Nas to nie interesuje, noś ze sobą.
Ale na lekcje z kurtką wejść nie możesz. I tak szatniarki mówią "noś ze sobą", a nauczyciele "zanieś do szatni". I w kółko.
Wspominałam, że uczniów więcej, niż wieszaków. Jak zabraknie wieszaka - noś ze sobą. A teraz, proszę sobie wyobrazić, jak 350 osób ma stłoczyć się w korytarzu. I jak mokro jest, skoro nikt butów ze śniegu nie otrzepie. i wnosi go ze sobą. A potem w kapciach przepychać się, żeby znaleźć wieszak. Ot, uroki polskich szkół średnich.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 6 (38)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…