Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#40693

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio sporo historii o służbie zdrowia, to może i ja dodam swoją. Choć zdarzyła się już kawałek czasu temu, to jednak do tej pory ciągną się konsekwencje.

Od zawsze miałam bardzo jasną skórę, upstrzoną gdzie się dało "pieprzykami". Zdecydowana większość to płaskie, idealnie okrągłe plamki, jeśli były wystające, to od zawsze. Czyli nie zmieniały się, zatem nie było się czym martwić (a tak przynajmniej zawsze mi wpajano). Niestety, jakiś czas temu moja tarczyca postanowiła zastrajkować i na amen przestać się wyrabiać z produkcją hormonów, co zaskutkowało różnymi nieprzyjemnościami zdrowotnymi i koniecznością łykania sporej dawki hormonów w tabletkach. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że po mniej-więcej pół roku od rozpoczęcia leczenia, płaskie do tj pory znamiona zaczęły się uwypuklać, okrągłe lekko zmieniły kształt na bardziej asymetryczny...

Wpadłam w panikę. Dziadek i matka mieli przejścia z nowotworami, więc raczej można było się spodziewać, że prędzej czy później mnie też coś się trafi, ale nie myślałam, że tak wcześnie i od razu takie paskudztwo. W te pędy poleciałam do dermatologa, niech obejrzy, skieruje gdzieś czy coś... No wiadomo, dermatolog już mi coś może powiedzieć, a w dodatku do niego można się było w miarę szybko dostać i jeszcze bez skierowania. Wizyta po tygodniu.

Pani dermatolog nawet na mnie nie spojrzała - jak tylko usłyszała słowo "znamię", wydarła się na mnie, że ona się tym nie zajmie, nie dotknie, nie chce nawet na te obrzydliwości patrzeć (nie wiem, o co jej chodziło, tym bardziej, że dwa i tak widziała na mojej twarzy - obrzydliwe nie są w żadnym stopniu). Mam iść do szpitala, do przychodni onkologicznej.
A może jakieś skierowanko? Nie, bo niepotrzebne.

Tak, oczywiście!
W owym szpitalu usłyszałam, że muszę mieć skierowanie, najlepiej od dermatologa, ale może być i lekarz rodzinny. Dobra, to wracam do pierwszej przychodni, do rodzinnego.

Podejście drugie, ze skierowaniem.
Owszem, skierowanie w porządku, ale wolny termin PIERWSZEJ KONSULTACJI na marzec 2014 roku (rzecz działa się półtora roku temu!), zapisów nie przyjmują ze względów oczywistych (gdyby nie moje doświadczenie w kontaktach z ZOZami, to nie byłyby oczywiste, ale co tam), skierowania na badania nie dostanę przed pierwszą wizytą, mam się zgłosić pod koniec 2013r najwcześniej.
Odpuściłam. Już widzę - przychodzę pod koniec przyszłego roku, zapisy na jakiś 2020 najwcześniej, a na prywatę mnie po prostu nie stać.

Teraz żyję w zawieszeniu, obsesyjnie sprawdzam te znamiona, które widzę, po kilkanaście razy dziennie. Mam nadzieję, że po grudniowej wyprowadzce do Szkocji szybciej znajdę pomoc.

służba_zdrowia Uć

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (143)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…