Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#40771

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia http://piekielni.pl/39309, w której osoby siedzące w parku z psami zostają zgorszone/zniesmaczone widokiem karmiącej matki, nasunęła mi na myśl spotykające mnie piekielne sytuacje, w których jestem niejako z drugiej strony: młoda matka kontra właściciele psów. Uwaga, może być nieco obrzydliwie.

Od zawsze brzydził mnie widok wypróżniających się psów, równie bardzo, jak zniesmaczałby mnie widok ludzi robiących to w miejscu publicznym. Niestety, gros właścicieli psów nie zadaje sobie minimum trudu, by oszczędzić innym tego widoku poprzez oddalenie się w bardziej ustronne miejsce lub chociażby zejście z parkowej alejki. Ba, zapewne im nawet nie przyjdzie do głowy, że stolec ich ulubieńca może być komuś niemiły. O wielokrotnie poruszanym temacie sprzątania po psach nie wspomnę.

Jako młoda matka na urlopie macierzyńskim stałam się ostatnio stałą bywalczynią okolicznych parków. Nawet nie przypuszczałam, jak bardzo załatwiające swe potrzeby psy, lub raczej ich właściciele, bo co te psy winne, potrafią mi uprzyjemnić ten cudowny okres. Poniżej kilka przykładów:

1. Podczas spaceru w parku synek obudził sie już omdlewający z głodu. Trzeba nakarmić. Zakrywam się pieluszką i siadam na ławce bez oparcia tyłem do alejki, przede mną trawnik i drzewa. Park o tej porze prawie pusty, z rzadka przejdzie emeryt lub ktoś z psem. Właśnie. Alejką nadchodzi pańcia ze swym pupilkiem na smyczy. Oczywiście umyśliła sobie zejść na trawnik dokładnie na wysokości mojej ławki. Pies kręci się koło mnie, obwąchuje wózek, w końcu wypina się i wypróżnia niecały metr ode mnie i jedzącego niemowlęcia, tyłem w naszą stronę. Oczywiście pańci nie przyszło do głowy po nim sprzątnąć. Chociaż nerw mocno mnie szarpał, grzecznie pytam pani, czy nie mogła odejść z psem nieco dalej, skoro dziecko tu je? Odpowiedź: przecież dziecko zakryte i psa nie widzi, to co mu przeszkadza. Niestety ja widziałam i musiałam zmienić ławkę, bo śniadanie podeszło mi do gardła.

2. Siedzę na ławeczce i czytam książkę, synek śpi w wózku. Alejką idzie pan z psem na smyczy. Pies podchodzi do mojej ławki, obwąchuje, widać, że zaraz będzie sikał. Byłam pewna, że pan odciągnie go dalej. Ależ skąd! Pies podnosi nogę i obsikuje bok ławki, na której siedzę, dosłownie 20 cm od moich nóg i wózka. Pan ze stoickm spokojem czeka, po czym odchodzi z ulubieńcem. Przyznam, że ze zdziwienia i obrzydzenia zabrakło mi języka w gębie.

3. Budujący obrazek: pani rzetelnie sprząta po swoim psie, po czym wrzuca pakunek do... pojemnika na puszki aluminiowe. Niech pracownicy sortowni mają milszy dzień. Kosz na odchody był jakieś 100 metrów dalej.

4. Nagminnym zjawiskiem jest obsikiwanie przez psy ławek, kiosków, kół samochodów, rowerów itp. Nie mogę zrozumieć czemu właściciele na to pozwalają i uważają to za normalne, skoro robienie tego przez człowieka byłoby oburzające?

Nie chcę się rozpisywać, ale tego typu historii uzbierało mi się przez te kilka miesięcy naprawdę wiele. Tym bardziej zdziwiło mnie, że w historii z psami i karmiącą matką to właśnie publiczne karmienie zostało uznane przez tak wiele osób za nieestetyczne lub wręcz obrzydliwe. Ale jak widać ile ludzi, tyle upodobań. Nie wiem, czy ktoś podzieli moją opinię, ale chciałam zaapelować do właścicieli psów: nie każdy pragnie podziwiać czynności fizjologiczne waszych ulubieńców. Miejcie to proszę na uwadze.

właściciele czworonogów

Skomentuj (193) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (1020)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…