Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#40860

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Historia kaarioka o przebojach serwisowych z telefonem przypomniała mi mój cyrk w łódzkim salonie operatora.

Mój telefon pewnego dnia zaczął się samoistnie wyłączać. Potem doszły historie z wyczyszczaniem się karty pamięci, niemożnością podłączenia słuchawek, kabla USB ani ładowarki (to samo wejście). No to telefon i wszystkie potrzebne papiery w torbę i lecimy do salonu oddać na gwarancję.
Wszystko sprawnie załatwione, telefon pojechał i po tygodniu wrócił. Cała w skowronkach zabieram go do domu i próbuję odpalić. Pojawia się ekran startowy i hasło "BRAK KARTY SIM". Szybki research torby, karta znaleziona, zamontowana. Telefon jednak odmówił współpracy.
Następnego dnia powrót do salonu operatora, lekki nerw. Tłumaczę Panu o co mi chodzi, Pan przeprasza, bo pewnie źle wypełniony formularz. Opisał bardzo dokładnie co się dzieje, telefon wysłany, wraca tym razem po dwóch tygodniach.
Wpadam do domu, podłączam telefon do ładowarki, zachwycona, ładuje się.
Pocieszyłam się nim tydzień. Pewnego dnia, kiedy telefonik spokojnie regenerował siły pod ładowarką wyskakuje mi komunikat "BARDZO POWAŻNY BŁĄD. NATYCHMIAST ZAPRZESTAĆ ŁADOWANIA I SKONTAKTOWAĆ SIĘ Z BIUREM OBSŁUGI SONY ERICSSON".
Spanikowałam, wyłączyłam telefon. Złapałam się za komórkę babci i dzwonię. Tym razem nie do salonu operatora tylko bezpośrednio do serwisu.
Nerwy mi puściły, delikatnie mówiąc opierdzieliłam pana po drugiej stronie słuchawki. Pan mi przedstawia treść dwóch zgłoszeń, które do nich wpłynęły... I krew mnie zalała. Dowiedziałam się, że telefon idąc do nich, po drodze ma jeszcze jeden salon, gdzie formularze są wypełniane na nowo. I w tychże formularzach było napisane jedynie, że "telefon się wyłącza i nie chce się ładować".
Pan z serwisu wytłumaczył mi jak nadać kurierem telefon bezpośrednio do nich. No to drukujemy formularz, wypełniamy (baaardzooo dokladnie), wszystko opisane. Wysłałam.
Po 3 (!) tygodniach telefon w końcu wraca. W GORSZYM STANIE NIŻ BYŁ.
Wpadlam do operatora jak burza, nie powiem, bo awanturę urządziłam niezłą. Zupełnie nieznany mi Pan usadził mnie na krzesełku, wysłuchał, opisał usterkę i wysłał telefon na gwarancję po raz 4...
Po miesiącu dostaję telefon z serwisu:
- Dzień dobry, tu Anna Piekielna z działu jakiegośtam serwisu takieitakiego. Czy pani Widow Szatańska?
- Tak, słucham?
- Proszę pani, bardzo panią przepraszam ale... telefon został już wysłany do salonu a karta gwarancyjna dopiero dotarła do mnie...
I tu znowu mnie trafiła cholera. Bo kto byłby spokojny?
Dowiedzialam się dodatkowo, że telefon wysłali na ulicę Piekiełko 190 zamiast Piekiełko 50.
Odwiedziłam oba salony. W żadnym nie bylo informacji na temat mojego telefonu.

Finał był taki że po dwóch miesiącach od telefonu Pani z serwisu wywalczyłam wreszcie nowy telefon. A ile nerwów mnie to kosztowało to już inna sprawa.

Salon w reklamie którego pan tańczył dancehall miniówce

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (168)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…