Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#41012

przez (PW) ·
| Do ulubionych
By trochę rozjaśnić sytuację, powiem że od kilku lat pracuję jako kierowca autobusów. Od ponad roku w miejscu ogólnie znanym jako MPK (nazwa znana wszystkim choć już od wielu lat nie obowiązuje - teraz komunikacje miejską obsługują spółki. Tu może sobie każdy wstawić nazwę obowiązujące w jego mieście). I o ile historii o piekielnych kierowcach jest na pęczki, to ja postaram się opisać to z drugiej strony "barykady" - zza kierownicy.

Dziś pójdzie pod nóż historia bardzo sprytnej Pani, od przebiegłości której uratował mnie mój autobus.

No więc był piękny, wrześniowy dzień. Jak co dzień "pędziłem" moim jamnikiem przez miasto (jeżdżę przegubowym Solarisem), gdy w pewnej chwili za moimi plecami podniosła się wrzawa.
Jeden z pasażerów podszedł do mnie i powiedział że jedna pani rozbiła sobie głowę.
Dojechaliśmy właśnie do zatoki więc stanąłem w niej, unieruchomiłem autobus i w lekkim szoku wyszedłem sprawdzić co się stało.

Zastał mnie widok kobiety w średnim wieku siedzącej na podłodze przy środkowych drzwiach (w miejscu gdzie jest miejsce dla osoby niepełnosprawnej). Kobieta podobno padając, uderzyła potylicą o jedną z rurek służących dla osób na wózku do trzymania się. Zapytałem się jej co się stało, jak się czuje, itp. Odpowiadała bez problemów, więc nie wydawało mi się by coś było z nią nie tak - ot nabiła sobie guza. Ale że lekarzem nie jestem - szybka decyzją. Wróciłem do kabiny i przez radio streściłem dyspozytorowi sytuacje i poprosiłem by wezwał pogotowie.

Postaliśmy parę minut, kobieta nawet chciała wstać i ciągle twierdziła, że nic jej nie jest. Karetka przyjechała, panowie wsadzili kobietę do siebie i wszyscy ruszyli w swoją stronę (ja dalej w trasę, a oni do szpitala). Po skończonej zmianie oczywiście papierkowa robota i do domu.
W sumie zapomniałem już o tym gdy dzwoni do mnie kierownik WET (kierownik Wydziału Eksportacji Taboru - mój bezpośredni przełożony).

Kobieta, która rozbiła w moim autobusie głowę, kontaktowała się z nim i stwierdziła, że będzie się sądzić o odszkodowanie. Kierownik na następny dzień ustalił spotkanie by skonfrontować nasze punkty widzenia. Stawiłem się w WET, a tam czekał na mnie kierownik, ta kobieta i jej adwokat. Nie będę zanudzał długimi opisami rozmów. Wedle jej "zeznań" jechałem jak wariat i to moja wina, że robiła głowę. I chce odszkodowania. Dużego.

No to już w głowie żegnam się z pracą gdy kierownik mówi do niej by nie rozpędzała się za bardzo, bo ma jej coś do pokazania. Kierownik wyciągnął wydruk z danymi telemetrycznymi z autobusu, na którym między innymi pokazał jej wykres prędkości, na którym widać lekko tylko pofalowaną linię (coś jak wykres współrzędnych, w pionie prędkość, w poziomie czas. Im bardziej prosta linia tym płynniejsza jazda i analogicznie - wykres przypominający Himalaje - jazda jak wariat).
Kobieta oburzyła się i zaczęła krzyczeć, że to mistyfikacja bo wcale nie jechałem płynnie. Na to kierownik odwrócił w ich stronę laptop z... nagraniem z monitoringu (tak moja maszyna posiada monitoring, siedem kamer).

Widać na nim jak kobieta stoi sobie i gada przez telefon (stoi na środku wolnej przestrzeni dla stojących nie trzymając się niczego). Nagle bierze do ręki torebkę, zgina nogę w kolanie i kładzie na niej torebkę (pewnie by łatwiej było szukać, w międzyczasie dalej rozmawia przez telefon) i po chwili upada.

Kobieta zrobiła się czerwona jak burak i wystrzeliła z biura bez słowa. Adwokat się miło pożegnał i poszedł w ślad za swoją pracodawczynią. Wypiłem z kierownikiem herbatę i w dobrym nastroju wróciłem do domu.

Powiedzcie mi jakim trzeba być człowiekiem, by oskarżać innych o coś co nie zrobili i chcieć na tym zarobić. I jakim debilem trzeba być by nie widzieć na szybach ogromnych, JASKRAWO POMARAŃCZOWYCH naklejek "Autobus monitorowany".

komunikacja_miejska

Skomentuj (78) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1311 (1339)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…