Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#41051

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kochana pielęgniarka.

Kilka dni temu poczułam się w szkole źle. Okropnie.Zawroty głowy,mdłości,gorączka, bolące gardło i ból mięśni. Myślę ,, Trzeba było pić Aktimelki, które babcia mi podsuwa". Ze względu na to ,że mój odcień skóry z odcienia kości słoniowej zmienił się na szary, Nauczycielka wysłała mnie do wychowawcy, który miał zadecydować co dalej. A że jestem dość wysoka,ciężka,mogłam zasłabnąć, i że aktualną lekcją był polski, przyjaciel zaofiarował się, że mnie będzie eskortował do końca mojej emocjonującej podróży.
Jakoś udało mi się wyjść z klasy podpierając się ławek, ale później było gorzej, więc skorzystałam z pomocnego ramienia, i pół wlecząc się a będąc wleczoną, dotarliśmy na piętro, gdzie Pan Mareczek miał zastępstwo. Skazał mnie on na Pielęgniarkę. Przez duże P.
Pani Zdzisia ma grubo ponad 160 lat, fioletowe od farbowania starymi metodami włosy i zielone pończochy. Do tego ziele ogniem i ma sklerozę zaawansowaną, objawiającą się zadawanym w kółko pytaniem "A z której ty jesteś klasy?" i notorycznym myleniem mnie z pewną dziewczyną z II liceum ( śmieszne jest to, ze jedyne co jest podobne we mnie i w tej dziewczynie to tylko i wyłącznie długość włosów. Pewną anegdotą jest to,że kiedy po raz 1000000 nie chciało mi się jej tłumaczyć, ze nie mam 17 lat i na imię Kamila, to na pytanie " Jak się ma twoja babcia?" odpowiedziałam "Dobrze. Nie żyje").
Pominę moją katorgę "zejścia" (zostałam zniesiona przez kolegę)i i metamorfozy z koloru szarego na kolor seledynowy.
Do gabinetu weszłam o własnych siłach, usiadłam na kozetce i ładnie odpowiedziałam na wywiad środowiskowy ( "a z której ty jesteś klasy?" " a co tam u twojej babci?" Nosz Kur..czę). Kiedy w końcu ustaliła co mi jest i jak to się leczy, stwierdziła,że da mi Nospę. I tu mały Dinx. Jestem uczulona na większość leków,leczę się tylko homeopatycznie. Zaprotestowałam; dyskutując chwilę z pielęgniarką, poczułam ból w lewym oku, czyli zbliżający się atak padaczki. Poinformowałam pielęgniarkę, ze muszę natychmiast zażyć leki, które zawsze mam przy sobie, wtedy w plecaku. Ona stwierdziła,ze zmyślam, że ona wie lepiej, bo nie mam tego w papierach. No jak to nie?!
Wymianę zdań przerwał mi atak. Polega on na skurczu wszystkich mięśni w ciele, wygladam wtedy jak opętane dziecko. Co zrobiła pielęgniarka? Zaczęła krzyczeć.
Szczęściem, reszta nauczycieli jest dobrze poinformowana o chorobie, tak jak i mój przyjaciel, który wpadł do gabinetu, ogarnął sytuację i pobiegł po leki.
Nauczycielka poinformowała szpital i rodzicielkę, kiedy moja limuzyna z dyskoteką zajechała pod szkołę, byłam już przytomna i pojechałam tylko na badania kontrolne.
Pielęgniarka za nieudzielenie pomocy prawdopodobnie straci pracę.
A dla przyjaciela własnoręcznie wykonałam dżinsową kamizelkę z ćwiekami i naszywkami jego ulubionych zespołów.Oby takich ludzi było więcej.
Ciesze się, że tak atak akurat był dość delikatny, że koło mnie był ktoś, kto może mi pomóc, a nie będzie stał i patrzał jak umieram.

służba_zdrowia

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 60 (292)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…