Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#41144

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Mieszkam na dużym osiedlu.
Jakby mało było wariatów, złośliwców i zwykłych-niezwykłych dziwaków, czasem można też natknąć się na ludzi tak bezdennie głupich, że aż ameby wykonują czasem facepalma nibynóżkami.

Koleżanka, którą roboczo nazwiemy Agą, wpadła do mnie ostatnio z rana krztusząc się ze śmiechu i złości jednocześnie. Wczoraj się nie urodziłem, facetem jestem od dwudziestu dwóch lat z hakiem, a nie widziałem jeszcze takiej mieszanki nawet u najbardziej kobiecych kobiet, co to zmienne są stale. Gdy się uspokoiła, udało mi się wydusić z niej co ją wprawiło w tak szampańsko-szalejowy nastrój.

Jesień przyszła, Aga poszła do jednej z aptek niedaleko mojego domu kupić wazelinę do ochrony ust. Dialog jaki wtedy nastąpił, opisze tak jak zrobiła to Aga.
- Dzień dobry, wazelinę poproszę.
Farmaceuta, kobieta w wieku mojej matuli, przyjrzała się jej krytycznie i pokręciła karcąco głową.
- Przykro mi, nie sprzedam. Jestem osobą wierzącą i nie pozwala mi na to sumienie.
- Słucham?!
- Antykoncepcja, nawet w postaci seksu analnego to grzech, nie mogę Ci tego sprzedać. Sumienie mi nie pozwala.
- Ale to do ust ma być...
- Jasne, jasne. Taka ładna dziewczyna to na pewno ma dużo amantów i na bank chcecie eksperymentować, nie dam.

Tu Aga poddała się. Wyszła i pocwałowała do pierwszego miejsca, gdzie mogła ochłonąć – do mojego mieszkania.

Apteka

Skomentuj (103) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1127 (1335)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…