Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#41239

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Normalny dzień, ranek, obce dla mnie miasto na chwile obecną i zatłoczony tramwaj, w którym odbić bilet to cud.
Chcąc nie chcąc, czasem można się o kogoś otrzeć, lub i wpaść na kogoś.

Wyobraźcie sobie mnie - kobietę o wzroście 149 cm, z różowym plecaczkiem na plecach, która chyba nawet nie wie czy stoi w dobrym tramwaju, a do uchwytu na 'suficie' nie dosięgnie, barierki zatłoczone, nie mówiąc o krzesłach.
Kurczowo jednak trzymam w rękach swoją teczkę, bujam się na boki w parodii Bańki Wstańki, włosy zasłaniają mnie całą, ale w końcu mogłam normalnie stanąć, korzystając z pomocy pewnego staruszka, który przytrzymał mnie w pasie jedną ręką. Dziękuje po cichutku, zagłębiam się w swoich myślach, a dziadek mnie trzyma. No i trzyma, coraz mocniej, i mocniej, chociaż tramwaj w zasadzie coraz słabiej "kołysze" na boki. Więc unoszę głowę i patrzę na niego pytająco. On zamiast mnie puścić, uśmiechnął się niemal bezzębnie.

- Filigranowa dziewczynka z ciebie, słonko. Ile masz wiosenek?
- Dwadzieścia dwa, proszę pana. - powiedziałam ostrożnie, sądząc że wyjawianie swojego wieku to błąd.

Nie, to nie był błąd.
Puścił mnie bez szemrania. Na wszelki wypadek odeszłam w stronę kabiny kierowcy, a ten.. za mną, jakby z wahaniem.
W kierowcę jakby diabeł wstąpił, bo wycedził do owego pana:

- Spie*dalaj pan stąd, bo znowu policję wezwę! Znów się poluje na dziewuszki, co? Masz pan pięć sekund! A Ty, mała, nie wysiadaj lepiej teraz.

Uważajcie na dzieciaki, jeżdżące tramwajami. O nieszczęście nietrudno.

Warszawa

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 687 (753)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…