Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#41360

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam.

Chciałem opisać historię o mojej przygodzie z panią psycholog.

Otóż mam 14 lat i jestem tam dzieckiem z problemami (nie, nie typu "dziewczyna mnie nie kocha" czy "nie dostałem xbox'a") i tam wyżywałem się na swoim ciele, włosach - to jest dość często spotykane. Matka zwracała mi uwagę, ale nie specjalnie ją to interesowało, co mnie wręcz cieszyło z różnych względów.
Pewnego dnia musiałem wyjść na podwórko z moim kilkuletnim bratem. Bawiliśmy się w piasku. On wstał, pobiegł kawałek dalej i się potknąć przewracając się na rozbite butelki. Miał całą rękę w krwi, nie wiedziałem co zrobić, to przetarłem tą ranę jego koszulką i zacząłem ssać tą ranę i ściskać ustami aby jakoś zatamować krwawienie(miałem ręce z piasku, nie chciałem nimi dotykać tej rany). Wołałem mamę, zanim odeszła od komputera kilka minut minęło. Podeszła, wzięliśmy go do domu. Zaczęła się na mnie wydzierać, że najpierw emo, a teraz na sanguinarianizm przechodzę (bo najpiew myślała, że to ja mu rękę przeciąłem aby krwi skosztować - nieee, skąd ten pomysł) ? Brat tam wyjaśnił, ja też jak to się stało, ale dalej była wkur*iona i umówiła mnie na wizytę z psychologiem, na którą oczywiście nie poszedłem, bo mimo że nie chciałem mówić, to i tak baba by mnie zapewne jakoś podeszła. Matka się o tym dowiedziała i następnym razem sama mnie zaprowadziła do tego ośrodka czy co to jest.
Przez kilka pierwszych spotkań baba wydawała się miła, ale nic oprócz o zainteresowaniach nie mówiłem.
Gdy już zaczęła próbować jakichś sztuczek, kilka ważnych faktów się wydała. Siłą podciągnęła mi rękawy i koszulki i zobaczyła moje blizny (głównie zdania po japońsku, te takie "krzaczki"). Podziękowała mi za spotkanie i wysłała do domu. Następnym razem zaczęła po mnie - za przeproszeniem - jeździć. Gdy już mnie całkiem z błotem zmieszała, zaczęła czepiać się, że czemu japoński, że czemu ja tak wyglądam i takimi rzeczami się interesuję i że ogólnie wszyscy otaku mają nas*ane w głowach. Że ona zaraz mnie na smyczy wyprowadzi do rynku, ludzie się ze mnie pośmieją i przejdzie mi moja fobia społeczna... Wtedy ja się na nią zacząłem wydzierać (już nawet nie pamiętam co mówiłem, działałem pod wpływem... "natchnienia"?). I wyszedłem. Zanim do domu doszedłem, nagadała na mnie przez telefon matce i o tym co udało się jej wyciągnąć (nie obowiązuje ją coś w stylu tajemnicy lekarskiej?) oraz o tym, że ona wielce inteligentna odpowiednimi technikami chciała mnie "wyleczyć" i zmusić mnie "leciutko" do mówienia (chyba chodziło jej o to darcie pyska). Zleciła psychiatrę, bo niby mam jakieś napady agresji ( y? a kto by się w takiej sytuacji nie wkur*ił ?) i że te osoby, które widzę to tylko psychiatra może wyleczyć.
A więc teraz siedzę z telefonem w piwnicy, opisuję tą historię, a moja matka próbuje mnie stąd wyciągnąć, abym do psychiatry poszedł, bo jesteśmy na 12:30 umówieni.
I co ja mam niby teraz zrobić ? =.=

Psycholog

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (32)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…