Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#41484

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio miałam wyrzuty sumienia, że może nie pomagam żebrzącym, potrzebującym. Do piątkowego wieczoru.

Środek stołecznego miasta, godzina grubo po 19. Zadowolona, że raz na jakiś czas mam okazję się odstroić i umalować pędzę sobie do znajomych, a razem wybieraliśmy się na urodziny koleżanki.

Wychodzę z jednej ze stacji metra, słuchawki w uszach, przeszłam szybkim krokiem kilkadziesiąt metrów, wokoło niewiele ludzi. Widzę, że zaczepia mnie chłopak, dość schludny, wysoki [B]londyn ok 18 lat. Wyjmuję słuchawki z myślą, że może o drogę chce zapytać lub coś w tym stylu.
- [B] Przepraszam panią, czy mogłaby mi pani kupić coś do jedzenia?
Ja w tym momencie już rozejrzałam się za jakimś sklepem, jakoś mnie rusza jak ktoś prosi konkretnie o jedzenie a nie kasę, a on dalej nawija (przytaczam pobieżnie, nie całkiem zapamiętałam)
- [B] Tutaj zaraz jest bar mleczny, może tam by mi pani kupiła coś? Najtańszy obiad kosztuje 25 zł.
W międzyczasie wspomniał coś jeszcze o czwórce rodzeństwa itp. A bar pokazuje ręką w nieco dalszej odległości niż staliśmy.
Zapaliła mi się lampka, że w zasadzie to w tej okolicy baru mlecznego nie widziałam nigdy, aczkolwiek stosunkowo rzadko tam bywam więc nie byłam pewna. Poza tym sama jako studentka znam ceny barów mlecznych i wiem, że za 25 zł to można się najeść że hoho.
W torebce miałam klucze, szminkę, kartę do bankomatu, 50 zł które kilkanaście minut wcześniej wyjęłam, żeby oddać koledze dług, bo założył za mnie w składce na prezent, oraz jakieś 6 - 8 zł drobnych, które wyjęłam przed wyjściem z portfela.
Dalsza rozmowa przebiegała tak:
- [Ja] Słuchaj, nie mam czasu iść gdziekolwiek z tobą, bo jestem umówiona, ale masz tu tyle ile mam i kup sobie sam coś (wyciągam te wszystkie drobne)
[B] patrzy na te drobne, bierze niechętnie i mówi
- [B] Aaaale najtańszy obiad 25 zł, ja sobie i tak za to nic nie kupię
- [J] No niestety, więcej nie mam i nie dam a pójść nie mam czasu
- [B] Ma pani
- [B] Nie mam
- [B] No przecież widziałem że pani ma
- [Ja] Słuchaj, to że mam to nic, to nie moje muszę oddać komuś dług i tyle
- [B] Niech pani da chociaż dyszkę, widzę że pani ma przecież, ale to najlepiej tak oszukiwać, najlepiej kłamać
I zaczyna się ze mną kłócić.
Poszłam.

Słuchajcie naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Chciałam mu pomóc i naprawdę byłabym skłonna do większej pomocy niż te drobne, ale jak zobaczyłam wzrok pt: "a w d.pę sobie to wsadź" i usłyszałam nie podziękowanie ale same pretensje, to odechciało mi się wszystkiego.
Po pierwsze, jaki bar mleczny przy Świętokrzyskiej jest otwarty po 19? I ma takie ceny?
Po drugie, jakim cudem ja potrafię super obiad zjeść za tą sumę, którą ode mnie dostał. A on z wielką łaską wziął ode mnie te drobne.
Po trzecie, jak młody chłop nie może w Warszawie znaleźć dorywczego zajęcia chociażby za parę groszy?
Po czwarte, jaką musiał mieć czelność, żeby mi do torebki zaglądać, podczas, gdy ją na kilka sekund otworzyłam i się ze mną wykłócać co ja tam mam a czego nie mam.

Przy okazji witam na piekielnych. Czytam Was i czytam, pora się przyłączyć.

żebracy warszawa

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 220 (284)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…