Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#41580

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak czytam tych Piekielnych i czytam, już chyba z rok będzie. Ale i mi się przypomniała piekielna historia. "Piękne" czasy, kiedy jeszcze chodziłem do szkoły. Liceum, konkretnie. W dodatku - wiecie - "Elytarne", jak to podkreślano nam (uczniom) na każdym wystąpieniu publicznym, czy to na Wawelu, czy na małym rynku (i już się można domyśleć...).

Przechodzimy do rzeczy. Do opowiedzenia mam w zasadzie dwie, powiązane ze sobą, historie, więc jeśli masz czas, to napij się łyka dobrej herbaty i usiądź wygodniej.

Pierwsza klasa, lekcje chemii. Podkreślić należy, że ja i chemia nigdy się nie pokochaliśmy (głównie z uwagi na moją głupotę chemiczną, czasami sięgającą zenitu. Mój przyjaciel do dziś wypomina mi nieszczęsne CL2 zapisane jako CLL...)

Miałem to nieszczęście, że spotkałem w swoim życiu parę nauczycielek, które nauczycielkami zostać (w moim odczuciu) nie powinny. Przypadek chemiczki był dosyć... osobliwy.
Została zatrudniona jako zamiennik, dla nauczycielki na macierzyńskim. I wiedziała o tym bardzo dobrze. Co jej bardzo grało na ambicji. Na swoich lekcjach była więc czepliwa, opryskliwa i zimna. Polubić, nie polubisz, ale akceptować musisz.

Było, jak było. Raz dwójki, raz tróje, parę czwórek. Tak, by jakoś dać radę, ale bez robienia sobie kłopotu, w końcu nie był to przedmiot "wiodący", jak polski, na którym nauczycielkę mieliśmy bardzo, ale to bardzo wymagającą.

Skończyło się to dnia pewnego, kiedy zostałem wezwany do tablicy. Nie mogę się tu bronić - dałem ciała. Pała zasłużona, ale że mam uosobienie optymistyczne graniczące czasem z naiwnością, już przy tablicy uśmiecham się i myślę - kurcze, poprawię. Nie ma co się przejmować, damy radę następnym razem.

No i się zaczyna:
- A czemu TY SIĘ UŚMIECHASZ?! - dziwi się pani S. - Co to ma znaczyć?!
- Wie pani, ja optymistą jestem... - próbuję się tłumaczyć, ale tamta nie słucha. Już widzę na jej twarzy (stanowczo zbyt częsty) grymas złości. Złości? Wściekłość, szał. Aż się podniosła z miejsca.
- TY SIĘ NIE MASZ UŚMIECHAĆ! NIE WOLNO CI! TY POWINIENEŚ BYĆ SMUTNY!
- Nie rozumiem.
- PAŁA!

Kto chodził do szkoły, ten wie, jak łatwo niektórym nauczycielom wejść pod celownik. Od tego dnia byłem na odstrzale już stale. W zasadzie na każdej lekcji. Czy się uczyłem? Pewnie! Dlatego moje oceny z innych przedmiotów zaczęły spadać.
Pała, pała, pała, pała... muszę przyznać, że w pierwszej klasie LO jest się głupim, a hormony robią swoje. Więc im więcej pał, tym mniej nauki, więcej olewactwa i miłe uśmiechy pod tablicą. Grabiłem sobie jak rolnik jesienią.

Efekt? Bardzo łatwy do przewidzenia. Definitywne zagrożenie pod koniec roku i brak miejsca w dzienniku na jedynki, co było bardzo często i bardzo głośno komentowane przez panią S. z drwiną głosie.

Jak się ma zagrożenie, to trzeba iść i - za przeproszeniem - wejść nauczycielowi w siedzenie, by się zgodził na szansę. Pani S. zgodzić się nie chciała, ale po interwencji u dyrekcji jednak się zgodziła. Dała tydzień na powtórzenie całego materiału z semestru.
Cóż było robić. Motywacja kluczem do sukcesu - odciąłem sobie internet, przysiadłem do książek. Drugą taką orkę (15h na dobę) pamiętam tylko dwa lata później przed maturą. Ale po tygodniu byłem gotowy. Usiadłem, napisałem sprawdzian. Ponoć za piątkę dostałbym upragnionego dopa. Niestety, jeśli mnie pamięć nie myli, dostałem tylko czwórkę. No, z plusem. Niestety, za mało. Nie przejdę.

No to znów, smarujemy wazeliną i wchodzimy. Głęboko, głęboko, robi się coraz ciemniej i straszniej, ale determinacja, wiecie - cudna rzecz.
Po drugiej interwencji u dyrekcji (jak się jest dobrym w pisaniu do gazetki i pomaga sprzątaczkom [zwłaszcza to drugie! Sprzątaczki to anioły stróże każdego ucznia] to się ma tak zwane chody).

Więc jest. Druga szansa. "Do jutra" opracować materiał z drugiego semestru. I zdawanie przed całą klasą. Pani S. widać liczy na kompromitację.

(a takiego! - myślę)

Nie spałem tego dnia, ani tej nocy. Cóż, należało się, nieukowi. Rano mocna herbata (kawa niestety działa na mnie usypiająco) i do boju. Mam dostać szóstkę, to będzie dop. Pani S. oświadcza to przed klasą, streszczając sytuację. No to jedziemy - 45 minut odpytywania i kreślenia wzorów.
Klasa się cieszy, mają wolne, ja się pocę. Z początku. Potem zaczynam się uśmiechać. O dziwo, idzie mi dobrze. Idzie mi dobrze, jak nigdy.

Im bardziej się uśmiecham, tym bardziej pani S. rzednie mina. Kreda się sypie, prósząc mi włosy na biało. Pod koniec wyglądam jak mały Einstein i tak też się czuję.
W tej chwili ludzie z LO piszą w memach coś takiego: "I nagle dzika myśl!" - to bardzo trafne określenie, do tego, co mnie trafiło pod koniec.

Zapomniałem, że nie wolno się uśmiechać. Kiedy odchodzę od tablicy, pani S. jest już czerwona jak burak.
Szóstka. Z małym minusikiem.
Poprawka pod koniec wakacji, znaczy.

Kiedy, jako ostatni, wychodzę z sali, słyszę za sobą radosny śmiech. Pani S. jest zadowolona. Jest szczęśliwa, jak dziecko na Gwiazdkę.

EPILOG:

Domyślasz się pewnie, co potem nastąpiło. Z wakacji nici. Oj, pokutowałem za moje bezczelności.
Poprawkę zdałem na szóstkę. Chociaż - jak potem powiedziała mi nauczycielka chemii z poziomu rozszerzonego - Pani S. kłóciła się przed ponad godzinę, że powinienem dostać pałę. Dlaczego? Chyba nikt nie wie.

Z nadejściem klasy drugiej panią S. wywalono ze szkoły z hukiem. Okazało się, że w każdej klasie wybierała sobie ucznia, którego poniżała publicznie.

Jest też dobra strona całej kabały - w klasie drugiej w zasadzie bez nauki miałem same czwórki i piątki, chociaż dalej się upieram, że to z przyczyny rewelacyjnego nauczyciela. Tak, jak on tłumaczył chemię, tak nikt jeszcze mi o niczym nie opowiadał. Rozważałem nawet olimpiadę...

(Swoją drogą, czasem jednak człowiek wróciłby do tej szkoły. Mimo wszystko. Ale boję się, że gdybym wiedział wtedy, jakie to wszystko jest nieważne, wyleciałbym stamtąd szybciej, niż bym mógł powiedzieć "drugi raz nie dam z siebie robić szmaty")

Szkoła Liceum

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (215)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…