Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#41602

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Zastanawiam się czasem: dlaczego nasi rządzący mają nas tak głęboko w jelicie grubym?

Jakiś czas temu dowiedziałem się, że w moim województwie nastąpi centralizacja systemu powiadamiania ratunkowego.
Mówiąc po ludzku: dyspozytornie pogotowia ulegną likwidacji, zaś cały systemem będzie dyrygował CPR w mieście wojewódzkim.
Niby nic... W końcu Centrum Powiadamiania Ratunkowego powinno dać radę z przyjmowaniem sygnałów z całego województwa i dysponowaniem stosownych sił i środków...
To raptem kilkadziesiąt większych miast, w cholerę terenu i mieszkańców.
Czekałem więc niecierpliwie na ten letni dzień, kiedy to, zamiast głosu naszego dyspozytora, dostaniemy wydruk bezpośrednio do karetki i udamy się ratować życie.

Siedzę. Dzwonią ratownicy. Wyjazd.
Wchodzimy do karetki, wyjmujemy kartę. A tam stoi, że ktoś ma bóle w klatce piersiowej.
Jedziemy. Badamy. Wychodzi, że chyba zawał... Toteż, zgodnie z wytycznymi, trzeba pacjenta ciupasem odstawić do najbliższego Oddziału Kardiologii Inwazyjnej celem przepchania zakorkowanych naczyń.
Jako, że w naszym miasteczku nie ma takich luksusów, dzwonię do dyspozytora i pytam, gdzie poleci jechać. I słyszę:
- To w Piekiełku nie ma???
- No nie ma... nie wybudowali jeszcze...
- A to gdzie wy tam macie najbliżej?
- Przepraszam, a które z nas jest dyspozytorem?
Podpowiedziałem. Pojechaliśmy. Ale w końcu zadowoleni, bo życie uratowane.

Kolejny wyjazd.
Do... krwawienia z nosa.
Paniusia była nawet przed godziną w szpitalu, zaopatrzona lekami przeciw nadciśnieniu, tamponadą nosa, dostała skierowanie do laryngologów, gdzie miała z córką pojechać. Tyle, że córka się rozmyśliła, pani wyciągnęła tampon, co spowodowało nawrót krwawienia. Więc co? Pogotowie oczywiście!
Pognała tam karetka specjalistyczna, wedle ustawy używana do stanów bezpośredniego zagrożenia życia...
Ale jak wysłali - będę leczył. Toteż dzwonię ponownie do naszych władców. I proszę o wskazanie najbliższego oddziału laryngologicznego. I słyszę w odpowiedzi:
- A to w Piekiełku nie ma?
- Nie. Podobnie, jak kardiologii inwazyjnej...
- A to gdzie wy macie najbliżej?
- Do Czyśćca chyba.
- Ale to daleko jest... A czy pacjentka jest w tak ciężkim stanie, że wasza karetka musi ją tam wieźć?
- Teraz to się pani podkłada! Jeżeli wysłała pani zespół specjalistyczny, to chyba pacjentka jest w stanie zagrożenia życia?
- Niech pan nie będzie cyniczny... A nie wiadomo co jej dolega i od czego to krwawienie?
- Jezu miłosierny!!! Nawet pani wywiadu nie zebrała???
- To nie ja tylko koleżanka zbiera, a ja wysyłam! Poza tym kogo mam wysłać?
- Karetkę świątecznej pomocy lekarskiej na przykład?
- A to jest taka?

Tak tak, moi mili...
W dwóch pokojach siedzą dwa zespoły. Jedna czwórka odbiera telefony i zbiera wywiad, a potem przekazuje drugiej, która wysyła odpowiedni - jak widać - zespół...
Zabawa w głuchy telefon wysiada...
Efekt: zespół specjalistyczny jest wysyłany do grypy, krwawienia z nosa, biegunki czy innych podobnych. Wywiad leży i robi pod siebie. Nie mają pojęcia o ilości i rodzaju zespołów stacjonujących w danej okolicy. Wysyłają kogo popadnie, nie zważając na fakt, że teren po 30 kilometrów w każdą stronę zostaje bez jedynej karetki reanimacyjnej. I nie ma siły, żeby coś z tym zrobić...
Takich opowieści mam na kilka historii. A to dopiero dwa miesiące centralnego zarządzania...

No cóż, mili moi, zdrówka życzę. Bo na pomoc możecie się nie doczekać...

sempiterna pallida

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 942 (986)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…