Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#41694

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Moja firma ma stanowisko ulokowane w samym przejściu w galerii, bo szefowi po wszystkich tajemniczych matematycznych kalkulacjach wyszło, że tu nas zobaczy najwięcej wiary.
Pomysł się sprawdza, więc jesteśmy wystawione non stop na tzw. widok publiczny.

Dodatkowo, żeby zwiększyć przepływ mijających nas pielgrzymek, jesteśmy przy samych magicznych wrotach.
Przy czym dizajn mamy taki, że niewidomy by zauważył, czym się zajmujemy.

Przyzwyczaiłam się, że często od projektów odrywają mnie głosy: przepraszam, wie pani może, gdzie tu toalety? scyzoryki? Gdzie mogę TO reklamować?? (najpewniej tam, gdzie pan kupił..), itd. Kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt razy dziennie.

No naprawdę się przyzwyczaiłam.
I coraz mniejszą chęć mam mordować za te pytania.
Nawet pomimo faktu, że dwa metry dalej jest OGROMNA tablica informacyjna.

Przyzwyczaiłam się i do tego, że na delikatne sugestie, iż mogę nie wiedzieć, ale tablica na pewno tak, słyszę odpowiedź: bo ja tam nic nie mogę znaleźć!

Ciśnie się na usta: szukajcie, a znajdziecie. Inaczej faktycznie trudno.

Jedna pani dzisiaj zachwiała moją wiarę w ludzkość.

Zdążyłam włączyć komputer, mamy dziś dzień, przy którym wizje apokaliptyczne św. Jana to dziecięce bajania. Urwanie głowy, staram się zdążyć przed Panem Bogiem (zanim przyjedzie szef), skupiona na maksa, cztery rzeczy naraz, myślę, że taka ośmiornica wyposażona w sporo macek ma niegłupi pomysł na życie, a ja biedna tylko dwie ręce i słyszę:

- Gdzie ja kupię buty?
- Pewnie w obuwniczym - odpowiadam nie odrywając się od pracy, modląc o to, żeby spadło mi z nieba dodatkowych kilka minut,
- No ale gdzie jest?
- Szczerze? Nie wiem, nie ale jak pójdzie pani w lewo albo w prawo, to obejdzie galerię dookoła i na pewno znajdzie, więcej jest tu sklepów z obuwiem, przepraszam, mam dużo pracy.
- Ale ja nie mam czasu latać po galeriach, ja się pytam ciebie, gdzie są buty!
- Proszę sobie wyobrazić, że ja też go nie mam... jestem w pracy i nie mogę opuścić stanowiska, a nawet jakbym mogła... to nie.
- Zaprowadź mnie! Ja nie mam całego dnia na latanie.
- Jak wyżej, pracuję.
- No głupia chyba, mówię ci że butów szukam, pokaż mi gdzie są.
- Pracuję kobieto, widzisz to czy nie? Przejdziesz się, to zobaczysz.
- Pracujesz i nie wiesz, gdzie są buty? No głupia!
- A umie pani czytać? To co pani za napis widzi nad moją głową? SKLEP OBUWNICZY? INFORMACJA? No nie wydaje mnie się.
- No i co? Pracujesz tu.
- Ale nie jako pies przewodnik i nie płacą mi za oprowadzanie wycieczek po galerii.
- Co za chamskie dziewuszysko, Tusek cię tak wyuczył?
- ...A jak nie umie czytać, to dwa metry w prawo jest tablica informacyjna. Z OBRAZKAMI.
- No ku*wa bezczelność! Wstyd, pracować tutaj i nie wiedzieć, gdzie buty są, takich głupich teraz do pracy przyjmują? Głupia! TVN-y wam robią szambo w głowie!

Jeszcze było, że Boga w sercu nie mam, że jestem bardzo bardzo niedobrą dziewczynką, ładnie rzecz ujmując. Ameryki nie odkryła, ale ćwiczę bycie miłą, więc poprosiłam tylko panią, żeby poszła łaskawie do diabła i go pozdrowiła.
Poku*wiła pod nosem, zrzuciła mi cały stosik katalogów na pożegnanie i poszła w pi*du.

I tak sobie myślę: nic, że przy drzwiach, że zimno, że pytają, najgorszy ten monitoring nad samą głową, co nie pozwala mi uzewnętrznić w pełni całej gamy emocji w tego typu small talkach.

A wrrr.

tyrka

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 686 (874)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…