Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#41696

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie urodziłem się wczoraj - i choć lat na karku nie mam za wiele, trochę o życiu się zdążyłem nauczyć. Przede wszystkim zauważyłem, że ludzie często lubią w swoim postępowaniu kierować się jakimiś silnymi wartościami - pracowitością, sumiennością, wytrwałością, czy uporem. Niedawno miałem okazję otrzymać kolejną lekcję: z tym uporem i wytrwałością najlepiej jednak nie przesadzać...

Zwykłe zakupy w jednym z wielkopolskich supermarketów. Stoję w kolejce do kasy, w łapce wybranych produktów kilka czeka z niecierpliwością na skasowanie. Przede mną - starsza pani, która za chwilę sfinalizuje transakcję, za nią zaś parka studencka - on z "oną", przylepioną do jego ramienia ściślej, niż nasz pan premier do swojego rządowego krzesełka. Kasą zaś operuje - uwaga, przygotujcie werble i wszelkiego rodzaju instrumenty dęte - KOBIETA pracująca... ciamkające zawzięcie gumę (czy co to tam było) młodociane stworzenie, która z wybitnie udręczoną miną kasuje produkty wyżej wymienionej starszej pani. Po chwili kończy, staruszka zaś podaje jej określoną sumę. Kasjerka przegląda w ręku pieniądze i z niezadowoleniem rzuca:

[K]asjerka: A ma pani 27 groszy?

Cóż, częsta sytuacja - czasem się nie da wydać reszty z niektórych sum pieniędzy. Starsza pani drżącymi rękoma zaczyna szukać grosików w portmonetce. Mija minuta, potem półtorej. Osobiście, już dawno bym odpuścił, ale widocznie natrafiłem, na ten niezbyt cierpliwy model kasjerki. Chwilę później starsza pani odpowiada:

[P]ani: Przykro mi, ale niestety nic nie mogę znaleźć...
[K](zniecierpliwiona): Niech pani sobie nie robi żartów, tylko szuka dalej.
[P](lekko zaskoczona): Kiedy ja naprawdę...
[K]: Niech pani poszuka jeszcze!

Kolejkowicze zgodnie zareagowali tu lekkim szczękopadem. Czas leci, pani się wyraźnie stresuje, zaś droga żujguma już dawno zdążyła by tę sumę wydać (choćby rozmieniając ją w sąsiedniej, czynnej kasie). Najciekawsze jednak, jak się okazało, dopiero miało na nas czekać - kiedy po chwili starsza pani miała odpowiedzieć, że naprawdę nie jest stanie wysupłać tych dwudziestu siedmiu groszy, lekko podirytowana (delikatnie mówiąc) pani kasjer WYRWAŁA jej portmonetkę z ręki i sama zaczęła kontynuować poszukiwania:

[K](leciuteńko podirytowanym głosem): Co mi będzie pani mówiła, że nie potrafi znaleźć!... To po jaką cholerę pani tu w ogóle po zakupy przychodzi, jak nie umie liczyć! Nic, tylko urwał, taka, nie taka, czas mi tu zajmujesz bez sensu... Zaraz pokażę... o! O!

Tu następuje triumfalne wyciśnięcie z portfelika rzeczonej sumy, a następnie wymachiwanie nią staruszce pół centymetra przed twarzą.

[K](naprawdę delikatnie poruszona): O! O! Widzi to pani?! No co to jest? No co?! Tak trudno było pani to zauważyć?! Po co się pani pcha na zakupy, jak nawet nie umie tego robić?... Dwudziestu siedmiu groszy nie znaleźć, urwał, taka, nie taka...

Tu ja kompletnie już straciłem kontakt z rzeczywistością i z pewnością nie byłbym w stanie jakkolwiek zareagować (i nie zareagowałem). Glorię sławy i chwały kasjerki udało się przerwać jednakże jednemu z owych "onych", stojących tuż przede mną. Pan student wciął się delikatnie w wypowiedź sfrustrowanej żujmenki, tłumacząc, by się uspokoiła, przestała krzyczeć na niewinną staruszkę i ją obrażać, a ponadto napomknął coś o wnoszeniu skargi oraz rozmowach z kierownikiem. Pani, wciąż z miną godną seryjnego mordercy, jakby nabrała lekkich kolorów buraczanej czerwieni na twarzy. Bez słowa, lecz wciąż targana silnymi emocjami, ukończyła wymianę pieniężną z ową staruszką, a następnie przystąpiła do kasowania produktów studenckiej pary, a następnie moich. Przez cały ten czas - a o dziwo dostrzegłem, że pracuje już nieco szybciej, niż uprzednio - nie wydała z siebie nawet najdrobniejszego odgłosu.

Jak to się dalej potoczyło - nie wiem. Ale mam nadzieję, że z niekorzyścią dla tej pani.

Do świata logiki i praw fizyki powróciłem dopiero 5 minut później, tłocząc się na przystanku tramwajowym. O ile jestem w stanie zrozumieć stres i presję, jaką musi wywierać praca na kasie, o tyle nie jest w stanie pojąć jednej rzeczy - jak można wyżywać swoje frustracje na kliencie, który, notabene, jest starszy i ma raczej, z racji swojego wieku, prawo nie zawsze sobie perfekcyjnie radzić we wszystkich sytuacjach? Może to jednak ja jestem ten zły i oczekuję jakichś chorych, niewyobrażalnych rzeczy? Drodzy użytkownicy Piekielnych, uświadomcie mnie, proszę, bo ja nadal tego nie rozumiem.

supermarket z insektem

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 56 (156)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…