Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#41982

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kiedy byłam mała bardzo dużo czasu spędzałam u brata mojego dziadka. Nie było dnia, w którym chociaż na chwilę nie odwiedziłbym swojego "wujka". Przy ukochanym wujku czułam się bardzo dobrze. W końcu nie byłam traktowana protekcjonalnie, co dla małej dziewczynki było niezwykle ważne.
Ukochany wujek z biegiem lat podupadał na zdrowiu. Już nie był taki żywy i energiczny jak dawniej. Kiedy rodzinka dowiedziała się, że jest "na wykończeniu", zaczęły się liczne odwiedziny. Wszyscy sobie o nim nagle przypomnieli. Zgodnie z przypuszczeniami cudownej rodzinki, wujek niedługo później zmarł.
No i rozpoczęły się roszczenia odnośnie testamentu. Ci sami członkowie rodzinki, którzy wcześniej mieli wujka w d..., a przepraszam, w tylnej części ciała, roszczyli sobie w ich mniemaniu święte prawo do spadku. Pech chciał, że wujek przepisał cały swój dobytek na mnie. Nagabywań moich rodziców przez rodzinkę nie było końca. Twierdzili, że majątek mi się nie należy, że jak to tak, że przecież nie jestem najbliższą krewną i dlaczego to nie oni dostali kasę, skoro przez ostatnie miesiące regularnie odwiedzali i troszczyli się o wujka. To nic, że wcześniej nawet przez myśl cudownej rodzince nie przeszło, aby łaskawie odwiedzić samotnego i bezdzietnego człowieka. W ogóle najlepiej by było jakby moi rodzice sprzedali, to co się da i kasę podzielili po równo na każdego roszczącego sobie prawa do majątku. Oczywiście moi rodzice kazali im się popukać w czółko.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 290 (332)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…