Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#42007

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dużo pojawiło się ostatnio opowieści o dyspozytorach wysyłających do dziadka z kaszlem czy innych "zagrażających życiu" dolegliwości.
Ja chciałam się z Wami podzielić pewnym spostrzeżeniem.
Zapewne jest tutaj sporo kobiet cierpiących w tzw. kobiece dni i pewnie mnie zrozumieją...

Kiedy zbliżają się "te dni" przezornie ubezpieczam się w mnóstwo tabletek przeciwbólowych, rozgrzewające okłady i wszystko inne co jest w stanie pomóc. Kobiety w mojej rodzinie tak już mają, że cierpią, mdleją, wymiotują, defekują, odchodzą od zmysłów z powodu okresu. Nie raz sama trafiałam na kozetkę u lekarza, pokładając się z bólu.

Pech chciał, że wieczorową porą, kiedy lekarze już nie przyjmują zaczął mnie atakować niesamowity ból. Oczywiście cała kolacja wylądowała w odpływie, natychmiast temperatura ciała spadła, doszły drgawki, biegunka. Naszprycowałam się lekami, czekam. Ból staje się tak dotkliwy, że nie mogę się już wyprostować, o przeniesieniu z łazienki do sypialni nie ma mowy. Zanim zostanę zlinczowana, wierzcie mi, odczekałam dwie godziny i przemyślałam to 1000 razy, zanim wystukałam na telefonie numer pogotowia ratunkowego. Opisałam sytuację, że nie jestem w stanie się podnieść, że już zdarzało mi się mdleć w trakcie okresu, błagam o pomoc, bo nie mam już siły się podnieść, a ból (dosłownie!) rozrywa mnie od środka. Co usłyszałam? Pewnie wiecie. Tak, "nie jeździmy do takich przypadków".

Cóż było robić, nie dam rady się dowlec nawet do taksówki i pojechać na dyżur. Nie mam siły się podnieść. Jest mi zimno, trzęsę się. Jedyne co mam to woda w kranie, ręcznik do okrycia i tabletki. I tak do 2 w nocy przeleżałam w łazience drąc się w zwinięty ręcznik, żeby nie obudzić sąsiadów, a potem zasnęłam ze zmęczenia.

Uważam, że to piekielność, że karetka jedzie do emeryta z wyimaginowanym bólem w łokciu i dusznościami, a do kobiety błagającej o pomoc nawet w tak durnej sprawie jak okres to już nie może.
Ja wiem, że karetka jest od ratowania życia. A na to się przecież nie umiera. Ale część kobiet i lekarzy potwierdzi, że ten ból bywa nie do opisania, często kończy się na zabraniu wycieńczonej kobiety na oddział (np. mojej mamy), a jeśli prosi o pomoc, to czemu nie może jej otrzymać?

Skomentuj (89) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 696 (870)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…