Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#42272

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia związana z naszymi krakowskimi panami kanarami i ich nieograniczoną empatią dla innych ludzi.
Anegdotka zasłyszana od koleżanki.

Otóż wspomniana wyżej znajoma (nazwijmy ją Asia) wsiadła w tramwaj, skasowała bilet i zadowolona usiadła na wolnym miejscu. Dwa przystanki dalej do publicznego środka lokomocji wchodzi dziewczyna, chociaż wtacza się będzie chyba bardziej odpowiednim słowem. Stan jej ogólnie nieciekawy, łzy płyną ciurkiem po twarzy, rękę ma całą pociętą i we krwi. Asia bez chwili namysłu sadza delikwentkę koło siebie i robi prowizorkę opatrunku z wyciągniętych z torby chusteczek które niestety co i rusz przesiąkają.
Po przejechaniu kilku przystanków dziewczęta słyszą magiczne słowa.
K: Bileciki do kontroli.
Asia podaje swój, okazuje się że jej sąsiadka nie ma ani biletu ani karty miejskiej.
K: No to piszemy mandacik.
A: Może by jej pan darował, widzi pan w jakim ona jest stanie.
Pan kanar obdarzył ją uśmiechem godnym bazyliszka.
K: Niby dlaczego, przecież wszyscy jesteśmy równi.
Wypisał mandat i wręczył dziewczynie z tymi oto słowami.
K: Chyba ma pani dzisiaj potwornego pecha.
Po czym wysiadł i tyle go widzieli.

Ręce mi opadły. Ja rozumiem że panowie kanarzy też muszą zarabiać,ale chyba nie zwalnia ich to z ludzkich odruchów i zwykłej uprzejmości.

komunikacja_miejska

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 39 (345)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…