Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#42555

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie chcę się w żaden sposób przechwalać, ale po prostu zawsze umiałam dobrze rysować. Od dziecka, rysowałam najróżniejsze portrety, mniej i bardziej profesjonalne.

4 klasa podstawówki, początek nauki plastyki w szkole. Pierwsza praca jaką mamy wykonać - portret naszego autorytetu.
Ja, pełna determinacji, poświęciłam dni, na piękny portret Jana Pawła II. W końcu, przyszedł czas oddania pracy.
[N] - Co ty mi tu przynosisz! Od razu widać, że wydrukowane!
[J]- Proszę pani...
[N]- BEZ ŻADNYCH PROSZĘ PANI! JAK MOŻESZ MNIE TAK OKŁAMYWAĆ, JEDYNKĘ POSTAWIĘ! JEŚLI TO NIE JEST WYDRUKOWANE, TO NA PEWNO COŚ SIĘ ZMAŻE JAK PRZEJADĘ PO TYM GUMKĄ, PRAWDA?!
I po tych słowach wyjęła ze swojego piórnika gumkę myszkę i przejechała brutalnie kilka razy po moim obrazku. Oczywiście klasyczny karpik,gdy gumka zmazała 1/3 obrazka (większość to była twarz, nad którą siedziałam cały dzień), ale no cóż rysunku uratować się nie dało.
Jednak największa piekielność nastąpiła po chwili. Nauczycielka otworzyła usta by coś powiedzieć, więc myślałam, że chce mnie przeprosić. Jak mogłam się tak bardzo mylić!
[N]- Narysuj mi to jeszcze raz, i tym razem zrób tak, żebym wiedziała, że to nie jest wydrukowane (!).

Więc ja się pytam - jak wykwalifikowany nauczyciel plastyki może nie rozpoznać druku?
Zresztą, sami oceńcie.

PS. Na drugą prace miałam oczywiście mniej czasu, więc nie była już taka idealna, jak tamta (zresztą, tak naprawdę już wtedy nie chciało mi się tego robić).

piekielna nauczycielka plastyki

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 704 (844)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…