Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#42690

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Będzie o piekielnej wizycie księdza po kolędzie. Od pierwszej klasy szkoły średniej nie chodzę na lekcje religii. Taki mój wybór, rodzice to zaakceptowali i tato podpisał papier. Nie było z tym problemu aż do wizyty Piekielnego Księżulka [PK].

Przychodzi, pitu pitu modlitwa i zaczyna się przesłuchanie. Na początku niewinnie gdzie tatuśko pracuje, czy starcza pieniędzy, czy dobrze dzieci się uczą, czy brat chodzi na religię i... czy ja chodzę na religię. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie.

[PK]- I pan podpisał zgodę córce... dlaczego?
[T]- Uznaliśmy z żoną, że córka jest na tyle odpowiedzialna i dojrzała, że w takiej kwestii jak chodzenie na lekcję religii sama może podjąć decyzję.
[PK]- Dobrze, w takim razie dziecko powiedz mi, dlaczego tak?
[J]- Nie chce mieć oceny za ten przedmiot, nie rozumiem na jakiej podstawie miałabym być tam oceniana, zresztą mam nieprzyjemne doświadczenia związane z lekcją religii z poprzednich szkół (podstawówka, gimnazjum). Nie wiem jak będzie za rok, ale jak na razie zdecydowałam się nie uczestniczyć w tych lekcjach.
(Nie chciałam mówić, że ksiądz prowadzący lekcje w mojej szkole... krótko mówiąc miałam z nim drobne starcie przy bierzmowaniu i nie darzyłam go sympatią. Nie chciałam też mówić, że w "lekcje religii" nie wierzę, są dla mnie czystą stratą czasu gdzie nic się nie robi i według mnie są bezsensowne w szkole.

[PK]- Ale to tak nie może być, to coś się dzieje... ktoś się tobą interesuje...
[T]- Proszę księdza, jest to córki decyzja, należy to uszanować, jeśli zdecyduje, że będzie chciała brać udział w tych lekcjach to na pewno tak będzie. Jak to się mówi należy mieć wiarę
[PK]- Ale nie w człowieka! bo on zawsze zawodzi! W Bogu trzeba pokładać wszelkie nadzieje! A tobą się dziecko jehowi interesują!
[J]- Proszę księdza, nie interesują...
[PK]- Oni psychologicznie do ciebie podejdą! Zobaczysz... Nie! Nie! To coś się dzieje, to nie jest normalne!

Tatusiek stara się jakoś sytuację ratować.

[T]- Ja pamiętam jak sam chodziłem na religię, wtedy była ona w kościele i bez ocen. Osobiście uważam, że było lepiej, wymagało to jakiegoś zaangażowania od młodzieży i odbywało się to na zasadzie luźnej rozmowy. Teraz dzieciaki są do tego zmuszane i może przez to są tym zniechęcone.
[PK]-Nie, to nie jest normalne... no cóż. Ale wiesz, że nie będziesz matką chrzestną i ślubu nie dostaniesz?!
[J]- Zdaję sobie sprawę, że niesie to jakieś konsekwencje. Jak już mówiłam jest to moja decyzja i proszę to uszanować.

Koniec. Batman poszedł, pozostawiając po sobie niesmak.

Następnego dnia w szkole [K]siądz prosi mnie na rozmowę.
[K]- Dlaczego powiedziałaś PK na kolędzie, że ja źle prowadzę lekcję?
WTF? Coś takiego się nie wydarzyło... a może byłam pijana i nie pamiętam? No nie! Tego nie było, to jakaś ściema.
[J]- Proszę księdza to nieprawda! Nic takiego nie mówiłam.
[K]- Bo mi PK powiedział, że stwierdziłaś, że źle lekcję prowadzę.
[J]- Absolutnie! Nie byłam u księdza na lekcji i nie wiem i nie wypowiadałam się o lekcjach z księdzem.
[K]- No bo mi się przykro zrobiło i poczułem się urażony.
[J]- Niech się ksiądz nie czuje dotknięty, bo taka sytuacja nie miała miejsca, PK musiał coś źle zrozumieć...

Następnym razem gasimy światła i udajemy, że nas nie ma.

księża

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 322 (750)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…