zarchiwizowany
Skomentuj
(22)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ta historia może nie wydawać się Wam piekielna, dla mnie jednak w tamtym momencie była.
Jedna z moich szkolnych koleżanek wyszła niedawno za mąż. Utrzymujemy ze sobą kontakt, dlatego postanowiłam pojechać na ślub. Gości nie było zbyt wielu, panna młoda zapowiadała skromne wesele. Ławki w kościele w większości puste. Do mnie podczas mszy dosiadła się para młodych ludzi. Przez całą uroczystość dziewczyna czynnie w niej uczestniczyła, chłopak za to nie powiedział ani słowa. Dziewczyna co chwilę kazała mu się odzywać albo śpiewać, pomagając sobie nawet łokciem. W końcu chłopak się przełamał przy modlitwie "Ojcze nasz". Jego wersja słyszana prawdopodobnie przez pół kościoła brzmiała tak: "Ojcze, k*wa nasz, któryś jest, k*wa, w niebie, Święć się, k*wa, imię Twoje (...)" Mi szczęka opadła, dziewczynie obok chyba też, bo zamilkła na chwilę, a potem zaczęła go gwałtownie uciszać. Nikt z nas nie odezwał się przez resztę mszy, po komunię też nie poszliśmy. Mi było autentycznie głupio chociaż ich nie znałam. Praktycznie każdy, kto siedział za nami, po odejściu z komunią się na nas gapił. Zaznaczam "na nas", zostałam widocznie podpięta do duetu. Jakby spojrzenia mogły zabijać leżelibyśmy już zimni pod ławką.
No cóż, chłopak powiedział jak umiał.
Jedna z moich szkolnych koleżanek wyszła niedawno za mąż. Utrzymujemy ze sobą kontakt, dlatego postanowiłam pojechać na ślub. Gości nie było zbyt wielu, panna młoda zapowiadała skromne wesele. Ławki w kościele w większości puste. Do mnie podczas mszy dosiadła się para młodych ludzi. Przez całą uroczystość dziewczyna czynnie w niej uczestniczyła, chłopak za to nie powiedział ani słowa. Dziewczyna co chwilę kazała mu się odzywać albo śpiewać, pomagając sobie nawet łokciem. W końcu chłopak się przełamał przy modlitwie "Ojcze nasz". Jego wersja słyszana prawdopodobnie przez pół kościoła brzmiała tak: "Ojcze, k*wa nasz, któryś jest, k*wa, w niebie, Święć się, k*wa, imię Twoje (...)" Mi szczęka opadła, dziewczynie obok chyba też, bo zamilkła na chwilę, a potem zaczęła go gwałtownie uciszać. Nikt z nas nie odezwał się przez resztę mszy, po komunię też nie poszliśmy. Mi było autentycznie głupio chociaż ich nie znałam. Praktycznie każdy, kto siedział za nami, po odejściu z komunią się na nas gapił. Zaznaczam "na nas", zostałam widocznie podpięta do duetu. Jakby spojrzenia mogły zabijać leżelibyśmy już zimni pod ławką.
No cóż, chłopak powiedział jak umiał.
kościół
Ocena:
107
(245)
Komentarze