Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#43319

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Część I
Kiedy miałam sześć lat, dostałam od brata mojej matki lalkę-dużą, z czarnymi lokami i niebieskimi oczami.Do tego pięć sukienek dla nowej zabawki.Oprócz niebieskiego misia którego uszyła dla mnie żona wujka nie miałam nigdy innych zabawek.Łatwo więc zgadnąć, że lalka była moją ukochaną zabawką.Spędzałam z moją nową "przyjaciółką" całe godziny, przebierałam ją, czesałam jej loki, rozmawiałam o różnych "arcyważnych sprawach". Zazdrośnie jej strzegłam, jak największy skarb przechowywałam w kuferku, na łóżeczku zrobionym z małej poduszki.Moja matka nie pochwalała idei dawania dzieciom zabawek w ogóle, od obojga rodziców nigdy nie dostałam żadnej "niepraktycznej rzeczy", a jedynym co pojawiało się w miarę regularnie jako dodatek w skarpecie nad kominkiem było pudełeczko z grą logiczną(najlepiej pamiętam drewnianą kostkę w której tkwiła kulka, a manipulując metalowymi złączeniami trzeba było doprowadzić do jej uwolnienia).
Część II
Miałam wtedy osiem lat.Mój ojciec dostał awans w pracy, a miało to być ogłoszone na corocznym przyjęciu gwiazdkowym organizowanym w jego pracy.
Matka ubrała mnie szczelnie w sweterek i plisowaną spódniczkę, ładnie pachnącym kremem o beżowym kolorze wysmarowała małą bliznę na moim czole, co magicznie sprawiło, że skaza zniknęła, wyszorowała mi też paznokcie i uczesała włosy, spinając je srebrnym grzebieniem.
Później pamiętam krótką drogę(w rzeczywistości jest o wiele dłuższa niż zapamiętałam) do biura, w którym ojciec pracował.
Matka upomniała mnie, że mam się zachowywać, po czym przybrała swój zwykły wyraz twarzy i weszliśmy do środka.
Kolacja przebiegła normalnie, wiele nie różniła się od tej w domu-widelczyk do ciasta leżał u góry talerza, nie wolno nim było jeść niczego innego, a wzięcie drugiej porcji ciasta uważane było za brak dobrego wychowania.Zjedzenie ziemniaka widelcem do sałatki to barbarzyństwo, więc "Uważaj co robisz i mówisz, nie przynieś nam wstydu".
Dorośli zebrali się razem na środku pokoju, dzieci stały u boku dumnych rodziców, a ja stałam obok pana z zielonym krawatem i w purpurowych butach(taki wiśniowy kolor).Dlaczego tak dobrze to pamiętam ?
Zapisałam sobie w pamiętniku, który mam do dziś.
Bo w pewnym momencie poczułam się bardzo słabo, podłoga zamieniła miejsce z sufitem, a ja upadłam, oblewając szary garnitur i buty Zielonego Krawata wiśniowym sokiem.
Matka, czerwona na twarzy, podbiegła do mnie, przeprosiła wszystkich mówiąc, że jestem dość delikatnym dzieckiem, po czym wcale nie delikatnie wyciągnęła mnie na korytarz.
-W domu porozmawiamy, mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolona!-zasyczała, po czym zostawiła mnie na korytarzu i wróciła na salę.
Nie przeczuwałam jeszcze, co szykuje moja rodzicielka.
Koniec.
Kiedy wróciliśmy do domu, matka odesłała mnie do mojego pokoju.Pierwsze kroki rzecz jasna skierowałam do kuferka, jednak odkryłam, że jest on...pusty.Nie było w nim mojej lalki.Przestraszyłam się, bo kraniec mojej wyobraźni sięgał już powoli możliwości co do tego, co stało się z moją ulubioną zabawką-lub co wkrótce może się z nią stać.
Matka zawołała mnie do gabinetu ojca.Trzymała moją lalkę za nogę i mówiła:
-Nie będziesz się więcej bawić lalkami, głupiejesz od tego!Kto to widział!Wpędzisz mnie i ojca do grobu tym swoim egoizmem!
-Mamo, będę grzeczna, obiecuję...
-Dzisiaj już dość widziałam.To było skandaliczne!Nauczysz się zachowywać jak NORMALNA osoba.Koniec zabawy.
I wrzuciła lalkę do kominka, a ja poczułam się tak, jakby to mnie tam wrzuciła.
Zostałam w pokoju długo po tym, jak matka wyszła, wpatrując się w czarne szczątki mojej jedynej przyjaciółki.
To było tyle lat temu, a ja dalej pamiętam, choć już nie jest to bolesne, tylko smutne.

dom

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 291 (399)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…