Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#43453

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótko będzie, bo historia, którą przytoczę jest wybitnie trudna do skomentowania...

Znajomi bardzo starali się o dziecko; kilka lat po ślubie i NIC. Mieli furę pieniędzy, pokończone świetne studia, wielki dom i super prace. Pragnęli dziecka.

Gdy biologiczne metody zawiodły, udali się po pomoc do państwowych instytucji; pomyślnie przeszli "rekrutację" i po kilku miesiącach zostali adopcyjnymi rodzicami małego chłopczyka.

Dziecko szalało z radości, że ma Mamusię i Tatusia. Chłopiec był jednym z najładniejszych, najsympatyczniejszych i najszczęśliwszych dzieci na świecie.

Kilka tygodni temu owe małżeństwo spotkałam na ulicy. Odruchowe pytanie "Co słychać?" oraz "Jak Wasz malutki?".
Trudno mi opisać słowami CO poczułam, gdy usłyszałam odpowiedź "Wiesz, nie mamy już (np.) Piotrusia. Dziecko to jednak za dużo roboty. Nic nie można było zrobić i zaplanować, nawet na wakacje jechać, bo jakieś alergie miał, goście zawsze wcześniej wychodzili, bo dzieciak płakał, to jednak nie dla nas. ROZWIĄZALIŚMY ADOPCJĘ."

duże miasto

Skomentuj (103) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1696 (1800)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…