Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#43497

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W obronie niemiłych Pań w rejestracji u lekarza....
Przez 5 lat pracy w rejestracji nabawiłam się nie tylko nerwicy żołądka, ale mniejsza o to, oto kilka kwiatków:

1. Jam pacjent jam pan! - każdy pierwszorazowy pacjent musi wypełnić dokumentację do NFZ, nie dość że się spóźnił 15min to on tego nie będzie wypełniał, ja mu mam wypełnić, od czego ja tu w końcu jestem, to nic że za nim stoi 5 osób w kolejce, a doktor siedzi w pustym gabinecie i czeka... (a potem zdziwienie że są opóźnienia)

2. Pan student - gardzi takimi jak ja (mimo że mam ukończone 2 kierunki), ale pyta o każdą rubrykę w formularzu bo nie wie co ma wpisać, ok. nie każdy musi wiedzieć, ale zabiło mnie jak w rubrykę nr2. należę do .... oddziału NFZ (wpisz województwo) wpisał WOJEWÓDZTWO...

3. Pan prezes - on chce już dziś na wizytę i ja mam to mu załatwić. Doktor nie ma? To nic... mam jutro zapytać czy przyjmie i do szanownego [P]rezesa jednoosobowej firmy zadzwonić i podać mu terminy, na mój sprzeciw wywiązał się dialog:

[Ja]: To proszę jutro zadzwonić jak będzie doktor i się "przypomnieć" to zapytamy..
[P]: Wiesz co... (o_O od kiedy na TY?) moja córka też twierdzi, że ze szkoły powinni do niej codziennie dzwonić i przypominać że trzeba do niej chodzić... rehereherehe
[Ja]: No to współczuję, bo mi nikt nie musiał przypominać przez całe liceum ani przez 5 lat studiów...
[P]: To ja jutro do pani zadzwonię... (jak miło awansowałam na Panią).

4. Pomylony termin - to najszerzej występująca epidemia wśród pacjentów. Przyszła pacjentka, twierdzi że umówiona, na liście pacjentów jej nie mam, przeszukuję cały bieżący miesiąc, no nie mam nikogo o takim nazwisku. Pacjentka zła, wyzywa, uwłacza, twierdzi że moja głowa z tyłkiem na miejsca zamieniona, etc. W ostateczności z dumą wyjmuje karnecik z terminem wizyty i nonszalancko mi go rzuca, a tam owszem 26 (dzień się zgadza) ale miesiąc temu... "Przepraszam" nie usłyszałam, pani w dzikim pędzie opuściła nasz przybytek.

5. Zgubiona historia choroby - młode [D]ziewczę, lat może ze 21 przyszło na wizytę, twierdzi że leczy się u nas od kilkunastu lat, a ja od tygodnia jej kartoteki szukam i znaleźć nie mogę. Pytam ponownie o nazwisko, może coś przekręciłam, biegnę do archiwum i szperam w tysiącach kart, pacjentka w międzyczasie drze się wniebogłosy o tym jacy my nieodpowiedzialni i tylko burdel w tej j**** placówce, że nieodpowiedzialni że same tłumoki itp., w akcie desperacji zadaję kilka pytań pomocniczych:

[Ja]: Kiedy była ostatnia wizyta?
[D]: No ze 2 lata temu..., a co to ma do rzeczy, burdel po prostu macie.
[Ja]: Przepraszam, a nie zmieniała pani nazwiska w międzyczasie? Np wychodząc za mąż..? (wpadłam na to jak zwróciłam uwagę na obrączkę).

[D]: Eee... yyy... no tak hihihihihihi, to pewnie będę pod panieńskim....

Praca w recepcji wymaga dużej empatii, sporo cierpliwości i umiejętności detektywistycznych... czasami po prostu sił brak.

Recepcja w placówce medycznej

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 625 (719)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…