Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#43516

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Letnia sesja egzaminacyjna. Egzamin u profesora, będącego z wykształcenia i zamiłowania filozofem. Ponad to lubi być piekielny. My już jesteśmy do niego przyzwyczajeni, ale pierwszoroczni to mają z nim totalny koszmar.

Egzamin cholernie trudny. Niby wszystkiego się nauczyłam, ale stres ciągle jest. Poza tym jeszcze u faceta, który za wszelką cenę stara uprzykrzyć życie studentom. Trzęsąc się jak osika, wchodzę do sali.
"Dzień dobry"
"Dzień dobry"
"O, jak dobrze, że jest okno otwarte, bo tam na korytarzu jest zamknięte i atmosfera jest nie do wytrzymania. Do tego jeszcze wszyscy się uczą i nakręcają jeden drugiego, co potęguje stres jeszcze bardziej"
"Proszę siadać. Nie spotkaliśmy się tutaj, by rozmawiać o oknie, tylko, by panią przeegzaminować"

Zestresowana jeszcze bardziej siadam. Gość zadaje mi jakieś pytanie. Odpowiadam z początku nieśmiało, potem się rozkręcam, bo wiem, że umiem. Ale z każdym moim słowem profesor robi coraz bardziej załamaną minę i kręci głową.
"No nic" - mówi - "w takim razie przejdźmy do następnego pytania. Może tym razem pójdzie lepiej". Kazał mi coś tam wymienić. Wymieniam, wymieniam, wymieniam... Gość patrzy na mnie jak na cudaka.
"Tylko tyle?"
"Więcej już nic nie wymyślę. Przepraszam"

Przeszliśmy więc do pytania ostatniego, a tym samym najbardziej według mnie piekielnego zachowania pana profesora. Dał mi jakiś wiersz i miałam określić, czy jest on toniczny, sylabiczny, czy może sylabotoniczny. Przeczytałam. Przeanalizowałam sobie. Stwierdzam, że toniczny.
"Niech się pani jeszcze zastanowi. Na pewno toniczny?"
"Tak" - i w tym momencie podaję mu argumenty potwierdzające moją tezę.
Patrzy jak na cudaka.
"Coś się pani chyba pomyliło. Te argumenty raczej nie przemawiają za tym, że jest toniczny"
"No, jak to nie? Według mnie jasno za tym przemawiają i uważam, że jest to wiersz toniczny"
"A ja uważam, że jest sylabotoniczny"
Tu mnie zamurowało. Może faktycznie... Popatrzyłam, przeanalizowałam... Nie! Niemożliwe! Toniczny, że hej!
"Panie profesorze, ja wciąż uważam, że wiersz jest toniczny"
"A ja wciąż uważam, że jest sylabotoniczny" - mówi z miną już totalnie załamaną - "dlaczego pani przyszła na pierwszy termin egzaminu? Nie mogła pani przyjść lepiej przygotowana, a nie z takim ewidentnym brakiem wiedzy?"
"Kiedy się uczyłam, wydawało mi się, że umiem już wystarczająco. Widocznie się pomyliłam"
"No, to jeszcze raz - jaki jest ten wiersz?"
"Wszystko wskazuje na to, że jest toniczny, ale skoro pan profesor mówi, że jest inaczej, to muszę się mylić"
"Wcale się pani nie myli. Pewnie, że jest toniczny. Tak tylko panią podpuszczam, żeby sprawdzić, czy jest pani całkowicie przekonana o tym, co mówi".

Z egzaminu dostałam 5.
A dlaczego 3/4 podchodzących nie zalicza? A, no właśnie dlatego, że nasz kochany profesor ma dewizę życiową, która mówi mu o tym, żeby studenta zestresować i zakręcić jak tylko się da.

Skomentuj (61) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 111 (349)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…