Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#43568

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Służba zdrowia.

Mając około 9/10 lat, dostałam ataku duszności. Pamiętam, że było to w nocy, jakoś na przełomie marca i kwietnia. Coś okropnego, nie mogłam złapać tchu i myślałam, że po prostu się uduszę. Rodzice zdecydowali, że nie będziemy wzywać karetki, tylko pojedziemy samochodem, bo szpital był dość niedaleko, a na karetkę nie wiadomo ile trzeba by było czekać.
Zanim się ubrałam, zanim wsiedliśmy do samochodu - minęło kilka dobrych minut. W czasie kiedy wyszliśmy na dwór, zaczęło mi się lekko poprawiać.
W szpitalu zamiast od razu podać mi leki na rozkurczenie oskrzeli (nadal się dusiłam!), pielęgniarka-biurokratka ze stoickim spokojem zaczęła wypełniać te wszystkie papierzyska potrzebne do rejestracji. Lekarza zawołała dopiero wtedy, kiedy skończyła. Rodzice widząc w jakim jestem stanie, poganiali ją, mówiąc, że przecież można wypełnić to później. Ona jednak uparcie ich ignorowała. Nie wiem czy nie widziała czy nie chciała widzieć, że ledwo żyję.
Na szczęście zauważyła to lekarka, która najpierw ochrzaniła pielęgniarkę za opieszałość, a następnie szybko zabrała mnie do zabiegowego i podała zastrzyk.

A teraz pointa.
Po długim czasie od tego wydarzenia dowiedziałam się, że moja mama w czasie kiedy ja leżałam już na sali, poszła do pani ordynator, która oznajmiła jej, że było zagrożenie życia i wystarczyłyby jakieś 2 minuty, a mogłoby być naprawdę nieciekawie. Pozdrawiam serdecznie panią biurokratkę.

służba_zdrowia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 127 (213)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…