Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#43571

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak ktoś niedawno pisał: oddawanie za darmo to największy koszmar na jaki można się skazać...

Korzystając z wolnej chwili jakoś na początku września, robiłam porządki w pokoju. Efektem (oprócz odgruzowania przestrzeni życiowej) było odgrzebanie sporej ilości rzeczy, których raczej używać nie będę: piórniki, pędzelki, kolorowe długopisy, pisaki i cała reklamówka kredek. Wiadomo, sprzedać nie za bardzo, wyrzucić szkoda, bo niezła kolekcja, a tyle kredek z różnych kompletów to bogactwo najróżniejszych kolorów i uciecha dla dzieciaka. Dałam więc ogłoszenie, że oddam całość lub na części, zaopatrzone w zdjęcia wszystkiego.

Odezwała się drugiego dnia pani, podała numer, prosiła żeby zadzwonić. Przez słuchawkę rozpływała się w podziękowaniach, że ona trójkę dzieci ma, że normalnie jej z nieba spadłam tak na początku roku, bo nie stać jej na wyposażenie pociech do szkoły i jak by mogła odebrać. Umówiłyśmy się w galerii handlowej, na 11. Miała zadzwonić jak tylko dotrze. Pomyślałam, że jak rzeczywiście zła sytuacja, a trochę udało mi się zaoszczędzić, to coś jeszcze dorzucę. Kupiłam ładny komplet farb, ołówki, temperówki, w sumie trochę ponad 30zł. Pojawiłam się w galerii jeszcze przed czasem, żeby po sklepach trochę połazić, wszystko zostawiłam w samochodzie, żeby tego nie nosić bez potrzeby (chwała mi za ten pomysł, bo mogłabym się po kostkach drapać bez schylania).

I tak sobie chodzę, oglądam ciuchy, buty i co tylko było, a telefon milczy. Mija 11, telefon milczy. Mija 12:30 telefon ciągle milczy. O 13, kiedy już sklepy do zwiedzania mi się skończyły, skończyła się też moja cierpliwość. Pojechałam do domu. Pani nie odezwała się do dziś. Szkoda, że usunęłam wiadomości od dwóch innych osób, którym wtedy odmówiłam, bo przecież już "zaklepane".

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 541 (607)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…